avatar akacja68
Trzebiatów



Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(31)
Posiedzieć nad Bałtykiem
Piątek, 9 sierpnia 2013 | dodano:09.08.2013
Km:43.63Km teren:0.00 Czas:01:55km/h:22.76
Pr. maks.:33.90Temperatura:28.0 Rower:trek 7.3
Po pracy znów pognałam nad Bałtyk, o jakże śmiesznie pedałuje się po naszych naleśniczkach, gdy miało się przez miesiąc góry i góry!
Wybrałam jedną z moich ulubionych tras, trudno, że powrót trochę zatłoczony...
Trzebiatów- Cerkwica- Karcie-Rewal-Niechorze-Konarzewo-Trzebiatów




Bałtyk na trzy pa
Wtorek, 6 sierpnia 2013 | dodano:07.08.2013
Km:28.00Km teren:0.00 Czas:01:18km/h:21.54
Pr. maks.:36.00Temperatura:28.0 Rower:trek 7.3
Po 18.00 wreszcie wyrwałam się z pracy. Było przyjemnie chłodno, bo wcześniej przeszła nad Bałtykiem burza. A że bardzo już się za morzem stęskniłam, pognałam do Mrzeżyna. Po drodze jeszcze teściów w Nowielicach odwiedziłam- też się stęskniłam.
W Mrzeżynie tłok, jak to na Wybrzeżu w sezonie.

Na chodniku pan ze starego patefonu odtwarzał winylową płytę... Walc z "Nocy i dni". I takt na trzy, i melodia towarzyszyły mi aż do domu.
A Bałtyk wyglądał tak:


"Czerwony Szkwał" wypływał na ostatni tego dnia rejs- rejs o zachodzie słońca...
obiecane zdjęcia
Wtorek, 6 sierpnia 2013 | dodano:06.08.2013
Km:0.00Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: Rower:trek 7.3

Rowerek na trasie
To z tej wycieczki


Nowa Kamienica

Niesamowity most w Starej Kamienicy

Stara Kamienica- ruiny zamku

Stara Kamienica- kościół

Zamek w Barcinku


Zapora


Siedlęcin

Druga zapora

Maciejowiec
Opis tej wycieczki tu:
Do Starej Kamiemienicy i Siedlęcina
Liczyrzepa
Sobota, 3 sierpnia 2013 | dodano:06.08.2013
Km:72.00Km teren:0.00 Czas:04:28km/h:16.12
Pr. maks.:58.00Temperatura:41.0 Rower:trek 7.3
Było gorąco... a relacja na rozmówkach kobiecych





Dojazd do Karpacza
Piątek, 2 sierpnia 2013 | dodano:06.08.2013
Km:55.00Km teren:0.00 Czas:02:55km/h:18.86
Pr. maks.:55.00Temperatura:35.0 Rower:trek 7.3
W sobotę zaplanowany miałyśmy udział w maratonie Liczyrzepa, więc należało w piątek na maraton dojechać. O 13.06 byłam umówiona z Gui na dworcu w Jeleniej Górze, więc o 11.15 pożegnałam cudne moje widoki:

pomachałam sąsiadom na do widzenia, wsiadłam na rower i pojechałam. Trasa jak zwykle przez Starą Kamienicę, Rybnicę. Idealnie zgrałyśmy się w czasie. Zdążyłam wjechać na dworzec, gdy zapowiadali pociąg z Wrocławia. Na jeleniogórskim rynku zjadłyśmy obiad i spokojnie bez szarżowania pojechałyśmy do Karpacza. Po drodze zatrzymując się w sklepie dla uzupełnienia zapasów wody i witaminek.
Noclegi miałyśmy bardzo wysoko:
Znów po żelfix
Czwartek, 1 sierpnia 2013 | dodano:06.08.2013
Km:18.50Km teren:0.00 Czas:00:50km/h:22.20
Pr. maks.:56.00Temperatura:30.0 Rower:trek 7.3
Kolejne jagody zebrane, więc do sklepu do Mirska po żelfix trzeba jechać;)
Po nakrętki do słoków
Poniedziałek, 29 lipca 2013 | dodano:06.08.2013
Km:35.00Km teren:0.00 Czas:01:45km/h:20.00
Pr. maks.:53.00Temperatura:30.0 Rower:trek 7.3
Chciało się zbierać owoce, to trzeba je w słoiki wsadzić, a nakrętki się skończyły. Wsiadłyśmy zatem z Mimozą, która u mnie się urlopowała na rowerki do Krzewia po owe nakrętki pojechały. A żeby nie było nudno, pojechałyśmy przez Kamień, Proszówkę, Gryfów.
W Gryfowie wypiłyśmy latte w ulubionej knajpce i śmignęłyśmy do Krzewia. Do Gierczyna wróciłyśmy przez Rębiszów.

Taki widok towarzyszy mi w czasie zbierania jagód ( i całą moją trasę na nim widać:))
Zieleniec
Sobota, 27 lipca 2013 | dodano:06.08.2013
Km:65.00Km teren:0.00 Czas:03:37km/h:17.97
Pr. maks.:56.00Temperatura:30.0 Rower:trek 7.3
Start w Zieleńcu był naszym pierwszym spotkaniem z maratonami górskimi, solidnie się do niego przygotowywałam, więc wystartowałam bez kompleksów. Gorzej z moją Gui, która właśnie walczyła z grypą żołądkową i poważnie się o nią martwiłam.
Na szczęście całkiem niepotrzebnie, bo udało mi się ją dogonić dopiero na punkcie żywieniowym w połowie trasy.
Trasa maratonu została wyznaczona bardzo malowniczo , po czeskiej stronie Gór Orlickich. Mnie urzekły widoki nie tylko gór, ale także malowniczych wiosek, jednego zapatrzenia o mało nie przypłaciłam upadkiem, bo zachwycona wpatrywałam się w pejzaż, zamiast omijać dziury i w jedną przy sporej prędkości wpadłam. Na szczęście utrzymałam kierownicę, a potem już ostrożniej sobie z dziurami poczynałam.
Po maratonie miałam niedosyt- przygotowując się do niego pokonywałam bardziej strome podjazdy i teraz nawet nie udało mi się porządnie zmęczyć;)
Po raz kolejny stwierdziłam, ze góry to to co lubię;)



Izerka- moje marzenie
Środa, 24 lipca 2013 | dodano:24.07.2013
Km:72.50Km teren:50.00 Czas:04:45km/h:15.26
Pr. maks.:58.00Temperatura:32.0 Rower:
Uwielbiam ten moment, gdy marzenia się materializują, a kolejne miejsce przestaje być tylko odległym punktem na mapie.
Pamiętam, gdy można już było przechodzić przez granicę z Czechami pewnego dnia zobaczyłam widokówki z Izerki. Zakochałam się w tym miejscu, w rozległych izerskich bagnach i łąkach, i wyrastającym z nich Bukowcu. Wydawało mi się wręcz niemożliwe, żeby takie miejsce naprawdę istniało.
Marzenie odwiedzenia Izerki i przekroczenia granicy na rzece Izerze, dotarcia do schroniska Orle rosło we mnie i pęczniało. Ciągle jednak były to miejsca nieosiągalne, bo dalekie, za dalekie na wyprawę pieszą w dodatku z trójką małych dzieci.
Musiało upłynąć wiele lat, by dotrzeć do Izerki.
Gdy z bratem usiedliśmy nad mapą nasze oczy i palce jednocześnie skierowały się w to samo miejsce, podświadomie oboje chcieliśmy znaleźć się w magicznej izerskiej wiosce.
Rano wsiedliśmy na rowery i ruszyliśmy w trasę. Najpierw spokojnie do Czerniawy Zdroju, gdzie przekroczyliśmy granicę z Czechami. Chwilę później pięliśmy się już mozolnie pod Medeneca. Odrobinę dalej podziwialiśmy niesamowitą panoramę. W dole pozostał Frydlant z majestatycznym zamczyskiem i Hejnice z barokowymi wieżami kościoła. W dali widać było styk trzech granici kominy Bogatyni. A na przeciwko Oresznik.
Trasa wiodła nas w górę i w dół, jednak póki co więcej było tego w górę. Potem podziwialiśmy Palicznik ze skałami na szczycie a z Predela już blisko było do Smedavy. Tam brat z zaskoczeniem zobaczył, jak wielu czeskich turystów wybiera się w Izery na rowerach. Ze Smedavy pojechaliśmy już wprost do Izerki, po drodze podziwiając bagna wysokie i ciesząc się swoim towarzystwem. Podjechaliśmy pod kolejne wzniesienie i nagle naszym oczom ukazał się pejzaż jak z bajki. Niewielkie drewniane domki z białymi oknami, wielobarwne łąki i wszystko w otoczeniu gór. Przed nami była Izerka, nad która królował Bukovec. Staliśmy jak zaczarowani, widziałam, że nie tylko mnie zaparło dech w piersiach, ale, że i mój brat (facet w końcu) też oniemiał z zachwytu.
Zakochaliśmy się w Izerce od pierwszego wejrzenia.
Podjechaliśmy pod Bukovec, gdzie zrobiliśmy sobie przerwę na batoniki i jeszcze chwilę zachwytu nad magią tego miejsca, gdzie niebo nocą jest czarniejsze niż gdzie indziej, bo światła cywilizacji tu nie docierają.
Zgodnie z mapą mieliśmy skręcić na Orle, no i skręciliśmy. Na mapie nawet wyrysowane były dwa kółka symbolizujące rower, ale po pierwszych metrach zwątpiliśmy w swoje umiejętnosći i sprowadziliśmy rowery w dół do mostku na Izerce. Piękna rzeczka, wartka, wijąca się wśród głazów, z kaskadami wodospadów i niewielkimi rozlewiskami pełnymi pstrągów. Szutrową drogą dotarliśmy do granicznego mostu na Izerze i po chwili byliśmy już w schronisku Orle. Oto w ciągu jednego dnia moje dwa marzenia urealniły się.
Dalej było już standardowo- Chatka Górzystów i kultowe naleśniki z serem i jagodami, podjazd na Polanę Izerską i szalony zjazd do Świeradowa Zdroju.
Potem jeszcze zahaczyliśmy o Mirsk, bo brat miał tam coś do załatwienia i przez Mlądz dojechaliśmy do Gierczyna.

Zdjecia dołączę później, gdy już będę miała szybki internet.
Pod górkę
Poniedziałek, 22 lipca 2013 | dodano:22.07.2013
Km:31.35Km teren:0.00 Czas:02:02km/h:15.42
Pr. maks.:54.80Temperatura:31.0 Rower:trek 7.3
Zadanie proste , plan ambitny- pokonać kilkusetmetrowe przewyższenie , zmoczyć nogi w Kwisie i wrócic do domu. Trasa na mapie wytyczona- jedyny możliwy wariant z asfaltem na całej długości, bo chciałam moją Czarnotka podechać.
Zjechałam zatem z góry, pojechałam do Kotliny. Mozolnie wjechałam na droge pod Dłużcem i dalej pod Kowalówkę. Asfalt może nie był rewelacyjny, czasami z szutrem, ale jechać się dało. Gdy po godzinie stanęłam w najwyższym miejscu swojej wyprawy przepełniała mnie radość.
Dalej był; już tylko długi i chwilami niezbyt bezpieczny zjazd (asfalt dziurawy, kora, gałęzie, kamienie). Nim wskoczyłam na szosę łączącą Szlarską Porębę ze Świeradowem, zamoczyłam nogi w Kwisie ( tak, jak zaplanowałam) a potem już szybciutko do Świeradowa i przed Krobice do Gierczyna. Moja górka jakoś tak dziwnie nie wydawała mi się stroma, a pod orzechem brat stwierdził z żałością: „No, ej, przynajmniej byś poudawała, że się zasapałaś”.






archiwum

Moje rowery

Zieleninka 563 km
Selene 961 km
avantgarde comfort edition 2550 km
cross trans pacific 11476 km
Mój pierwszy rowerek
trek 7.3 20251 km

Spotkajmy się

Pogoda

Pogoda Trzebiatów