Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2012
Dystans całkowity: | 326.80 km (w terenie 17.00 km; 5.20%) |
Czas w ruchu: | 15:57 |
Średnia prędkość: | 19.71 km/h |
Maksymalna prędkość: | 39.10 km/h |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 25.14 km i 1h 19m |
Więcej statystyk |
Śnieżek o poranku
Wtorek, 30 października 2012 | dodano:30.10.2012
Km: | 12.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:44 | km/h: | 16.36 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Rower: | cross trans pacific |
O poranku dziś śnieżek popadał, ale szybko się przestraszył i przestał. Czas przestawić się z szybkiej jazdy na ostrożną. trzeba pamiętać, ze droga bywa śliska.
W tym tygodniu to ostatni wypad do pracy rowerem- jutro pewnie pojadę samochodem, by szybciej wrócić i jazda na pociąg na Śląsk.
W tym tygodniu to ostatni wypad do pracy rowerem- jutro pewnie pojadę samochodem, by szybciej wrócić i jazda na pociąg na Śląsk.
Może ostatnia tak wycieczka w tym roku
Sobota, 27 października 2012 | dodano:27.10.2012
Km: | 111.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:00 | km/h: | 18.50 |
Pr. maks.: | 32.60 | Temperatura: | 2.0 | Rower: | cross trans pacific |
Miało być zupełnie coś innego, ale skoro Prim postanowił akrobacje ćwiczyć i teraz spędza czas w szpitalu, musiałam wymyślić alternatywę. Wybór był prosty. Skoro udało mi się z Goleniowa do domu dojechać, to czas sprawdzić, czy z domu do Szczecina się da. Google maps wybrało najkrótszą drogę i ruszyłam. Przez Gryfice, na Golczewo, Węgorzę, Goleniów, Załom.
Pogoda była całkiem znośna, bez wiatru za to chłodno z przymrozkiem. Dopiero przed Goleniowem przestały mi marznąć paluszki ( co nie dziwne, skoro wyjechałam o 6.50) .
Po drodze spotkałam stado jeleni pod opieką trzy-cztero letniego samca z pięknym porożem, potem spłoszyłam sójkę, która nie chciała za morze, wreszcie "podziwiałam" myśl architektoniczną w wersji nowobogackiej w okolicach Czermnicy i Załomia. Niektóre pseudo dworki i pałacyki wprost porażają kiczowatością. W Szczecinie czekała na mnie Najstarsza, coby rajd po geleriach zrobić:) Efekt: zielone kozaczki, które upatrzyłam sobie jeszcze w Iławie.
Zdjeć nie robiłam, bo... troszkę się ostatnio poobijałam i łatwiej mi się jechało niż z roweru schodziło...
Przebieg traski:
[url=/widget?width=425&height=350&extended=true&maptype=ts_terrain&unit=km&redirect=no' frameborder='0' marginheight='0' marginwidth='0' scrolling='no'></iframe><br />Trasa /url]
A do poczytania i podziwiania blog mojej Najstarszej właśnie:Najstarsza bloguje
Pogoda była całkiem znośna, bez wiatru za to chłodno z przymrozkiem. Dopiero przed Goleniowem przestały mi marznąć paluszki ( co nie dziwne, skoro wyjechałam o 6.50) .
Po drodze spotkałam stado jeleni pod opieką trzy-cztero letniego samca z pięknym porożem, potem spłoszyłam sójkę, która nie chciała za morze, wreszcie "podziwiałam" myśl architektoniczną w wersji nowobogackiej w okolicach Czermnicy i Załomia. Niektóre pseudo dworki i pałacyki wprost porażają kiczowatością. W Szczecinie czekała na mnie Najstarsza, coby rajd po geleriach zrobić:) Efekt: zielone kozaczki, które upatrzyłam sobie jeszcze w Iławie.
Zdjeć nie robiłam, bo... troszkę się ostatnio poobijałam i łatwiej mi się jechało niż z roweru schodziło...
Przebieg traski:
[url=/widget?width=425&height=350&extended=true&maptype=ts_terrain&unit=km&redirect=no' frameborder='0' marginheight='0' marginwidth='0' scrolling='no'></iframe><br />Trasa /url]
A do poczytania i podziwiania blog mojej Najstarszej właśnie:Najstarsza bloguje
Jesienny deszcz
Czwartek, 25 października 2012 | dodano:25.10.2012
Km: | 12.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:45 | km/h: | 16.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 10.0 | Rower: | cross trans pacific |
Zaczęło się robić mokro i mgliście... mimo to nadal do pracy rowerem, tylko muszę bardziej uważać, bo droga hamowania się wydłuża, o czym codziennie się przekonuję.
Wczoraj do szkoły dotarły elementy toru przeszkód w ramach projektu unijnego, teraz czekamy na 5 rowerów i koło ruchu drogowego ruszy pełną parą. A na wiosnę zabiorę dzieciaki na wycieczkę. Już się cieszę:)
A tu Szczecin oczami mojej Blondi: rozmówki kobiece
Wczoraj do szkoły dotarły elementy toru przeszkód w ramach projektu unijnego, teraz czekamy na 5 rowerów i koło ruchu drogowego ruszy pełną parą. A na wiosnę zabiorę dzieciaki na wycieczkę. Już się cieszę:)
A tu Szczecin oczami mojej Blondi: rozmówki kobiece
Jesiennie...
Wtorek, 23 października 2012 | dodano:23.10.2012
Km: | 16.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:50 | km/h: | 19.20 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 12.0 | Rower: | cross trans pacific |
Robi się coraz jesienniej, co widać po aktywności na blogu. Z dnia na dzień wycieczki są rzadsze i krótsze. Szkoda...
O czym napiszę dziś, bo przecież moje kilometry to tylko przejazd do pracy i z powrotem, jakieś zakupy. Codziennosć, ale moja codziennośc jest ciągle kolorowa i radosna, dzieciaki z rozbrajającą szczerością co dnia mnie bawią i pozwalają cieszyć się życiem. A dzisaj w dobry nastrój wprawiła mnie moja Gui, wręczając mi album z naszymi wspólnymi zdjęciami z wycieczek rowerowych. Zamurowało mnie ze wzruszenia- to był piękny urodzinowy prezent. Taki z serca.
A wspomnienia z Sobótki są tu: kobiece rozmówki
O czym napiszę dziś, bo przecież moje kilometry to tylko przejazd do pracy i z powrotem, jakieś zakupy. Codziennosć, ale moja codziennośc jest ciągle kolorowa i radosna, dzieciaki z rozbrajającą szczerością co dnia mnie bawią i pozwalają cieszyć się życiem. A dzisaj w dobry nastrój wprawiła mnie moja Gui, wręczając mi album z naszymi wspólnymi zdjęciami z wycieczek rowerowych. Zamurowało mnie ze wzruszenia- to był piękny urodzinowy prezent. Taki z serca.
A wspomnienia z Sobótki są tu: kobiece rozmówki
Heksy na Ślęży namieszały
Sobota, 20 października 2012 | dodano:20.10.2012
Km: | 12.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 20.0 | Rower: | cross trans pacific |
Miało być rowerowo, ale chyba z Heksą sie umawiłam mailowo, a nie z pracownikiem recepcji hotelu, bo:
- rezerwacji nie było (dobrze, że pokój się znalażł;))
- roewerów też nie było.
Należało zatem na Ślężę na pieszo wleźć i zleźć też.
Po drodze widoczki były, nawet sporo różnych. I może dobrze, że weszliśmy na pieszo, bo Ślubny by mnie przechrzcił, jakby miał pod górę wjeźdżać:)
- rezerwacji nie było (dobrze, że pokój się znalażł;))
- roewerów też nie było.
Należało zatem na Ślężę na pieszo wleźć i zleźć też.
Po drodze widoczki były, nawet sporo różnych. I może dobrze, że weszliśmy na pieszo, bo Ślubny by mnie przechrzcił, jakby miał pod górę wjeźdżać:)
Moje miasto tam i z powrotem
Środa, 17 października 2012 | dodano:17.10.2012
Km: | 15.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:50 | km/h: | 18.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Rower: | cross trans pacific |
Niby nic- dwa razy do pracy i z powrotem, do tego jeszcze wizyta w gimnazjum i tak się zbierają codzienne kilometry. A dziś jeszcze zaliczyłam upadek- nie wyhamowałam i w biegu próbowałam zejść z roweru, by nie uderzyć w maskę samochodu:) Cóż, można i tak:)
Z deszczem, słońcem, w stronę brzegu tęczy po garniec złota
Niedziela, 14 października 2012 | dodano:14.10.2012
Km: | 44.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:55 | km/h: | 22.96 |
Pr. maks.: | 39.10 | Temperatura: | 12.0 | Rower: | cross trans pacific |
Najpierw było słońce, potem spadł deszcz, wreszcie pojawiła się tęcza. Taka słabiutka, ale zawsze. Ucieszyłam sie, bo ten garniec złota bardzo by mi się przydał. Wiem, wiem- pieniadze szczęścia nie dają, ale ułatwiają życie i pozwalają rozwiązywać przyziemne problemy, o czym przekonałam się dziś rano. Moja Najstarsza zadzwoniła ze Szczecina i dramatycznym głosem głosem oznajmiła, że lodówka się zepsuła. Ja na to, że już przelewam pieniążki i nich ida kupić nową ( i tak oto swoją nagrodą dyrektora cieszyłam się całe dwa dni- było jej dokładnie tyle, ile dzieci za lodówkę zapłaciły)
Oczywiście tęcza zgasła nim do jej krańca dotarłam.
Potem dojechałam do Kusina, gdzie stoi to:
Poczekałam chwilę w nadziei, że może jakiś Don Kichote sie napatoczy. Niestety rycerze wyginęli, więc ruszyłam dalej- samotna Dulcynea.
Dojechałam do latarni morskiej w Niechorzu, ale nie podjeżdżałam, coby się bardziej nie zdołować- bo skoro nie ma rycerzy, to i księcia, żeby mnie z wieży uratować też nie ma. Na morzem pstryknęłam coś dla Was:
I do domu wróciłam.
A tam w drzwiach się z moim królewiczem minęłam, co na działkę właśnie wyjeżdżał...
Oczywiście tęcza zgasła nim do jej krańca dotarłam.
Potem dojechałam do Kusina, gdzie stoi to:
Poczekałam chwilę w nadziei, że może jakiś Don Kichote sie napatoczy. Niestety rycerze wyginęli, więc ruszyłam dalej- samotna Dulcynea.
Dojechałam do latarni morskiej w Niechorzu, ale nie podjeżdżałam, coby się bardziej nie zdołować- bo skoro nie ma rycerzy, to i księcia, żeby mnie z wieży uratować też nie ma. Na morzem pstryknęłam coś dla Was:
I do domu wróciłam.
A tam w drzwiach się z moim królewiczem minęłam, co na działkę właśnie wyjeżdżał...
Zmęczyć się
Piątek, 12 października 2012 | dodano:12.10.2012
Km: | 20.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:49 | km/h: | 24.49 |
Pr. maks.: | 36.20 | Temperatura: | 12.0 | Rower: | cross trans pacific |
Cały tydzień z głowy. Dzisiaj w ciągłym biegu- lekcje w gimnazjum, akademia w szkole, spotkanie z nauczycielami po lekcjach. Gdy o 15.30 z szefową pożegnałyśmy przestawiciela władz, byłyśmy padnięte. W domu szybko zjadłam lekkki obiad i na rowerek- trasa ta co zwykle- do kamienia przy drodze na Cerkwicę. Cały czas na pełnych obrotach, zeby "wypuścić powietrze", zmęczyć sie zostawić cały tydzień za sobą i rozpocząć weekend.
Z psem
Czwartek, 11 października 2012 | dodano:11.10.2012
Km: | 5.00 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 00:20 | km/h: | 15.00 |
Pr. maks.: | 25.00 | Temperatura: | 10.0 | Rower: | cross trans pacific |
Dziś na wycieczkę rowerową zabrałam... psa. Pańcia na rowerze, a pies na nogach za pańcią. Daleko nie pojechaliśmy, bo wybrałam pobliskie tereny poligonowe, gdzie rośnie głóg. Nazbierałam tegoż i teraz małżon mój robi wino (pół na pół z jabłkami). Będzie w zimie wzmacniało serducho:)
Wyjeżdżałam po 18.00. Słońce chyliło się ku zachodowi. Świat najpierw pożółkł, potem zróżowiał, wreszcie zaczął fioletowieć i ciemnieć. Na niebie pojawiła się pierwsza gwiazdka. Czas było wracać.
Początkowo pies pędził i gnał z zawrotna prędkością 20 km/h, potem szedł już tylko noga za nogą. Po przyjściu do domu zadekował się w swoim kąciku i udaje, że go nie ma:)
Wyjeżdżałam po 18.00. Słońce chyliło się ku zachodowi. Świat najpierw pożółkł, potem zróżowiał, wreszcie zaczął fioletowieć i ciemnieć. Na niebie pojawiła się pierwsza gwiazdka. Czas było wracać.
Początkowo pies pędził i gnał z zawrotna prędkością 20 km/h, potem szedł już tylko noga za nogą. Po przyjściu do domu zadekował się w swoim kąciku i udaje, że go nie ma:)
Uzależniona od ruchu???
Poniedziałek, 8 października 2012 | dodano:08.10.2012
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:28 | km/h: | 21.43 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Rower: | cross trans pacific |
W ciągłym biegu- do pracy, potem na jedną lekcję do innej szkoły (zastępstwo), potem do ciotki, bom się umówiła, wreszcie do domku. W pracy młyn. Weszłam do domu i... padłam na łóżeczko. Po godzinie jużmnie nosiło. Niestety czarne, ciezkie chmury przewałały się przez niebo, więc zrezygnowałam z roweru, ale wyciagnęłam psa na spacer. Biedne zwierzę pod koniec już wcale nie chciało z pańcią biegać!
Cóż, pańcię nosi, a biedny pies ma już 12 lat:)
Cóż, pańcię nosi, a biedny pies ma już 12 lat:)