Zieleniec
Sobota, 27 lipca 2013 | dodano:06.08.2013
Km: | 65.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:37 | km/h: | 17.97 |
Pr. maks.: | 56.00 | Temperatura: | 30.0 | Rower: | trek 7.3 |
Start w Zieleńcu był naszym pierwszym spotkaniem z maratonami górskimi, solidnie się do niego przygotowywałam, więc wystartowałam bez kompleksów. Gorzej z moją Gui, która właśnie walczyła z grypą żołądkową i poważnie się o nią martwiłam.
Na szczęście całkiem niepotrzebnie, bo udało mi się ją dogonić dopiero na punkcie żywieniowym w połowie trasy.
Trasa maratonu została wyznaczona bardzo malowniczo , po czeskiej stronie Gór Orlickich. Mnie urzekły widoki nie tylko gór, ale także malowniczych wiosek, jednego zapatrzenia o mało nie przypłaciłam upadkiem, bo zachwycona wpatrywałam się w pejzaż, zamiast omijać dziury i w jedną przy sporej prędkości wpadłam. Na szczęście utrzymałam kierownicę, a potem już ostrożniej sobie z dziurami poczynałam.
Po maratonie miałam niedosyt- przygotowując się do niego pokonywałam bardziej strome podjazdy i teraz nawet nie udało mi się porządnie zmęczyć;)
Po raz kolejny stwierdziłam, ze góry to to co lubię;)
Na szczęście całkiem niepotrzebnie, bo udało mi się ją dogonić dopiero na punkcie żywieniowym w połowie trasy.
Trasa maratonu została wyznaczona bardzo malowniczo , po czeskiej stronie Gór Orlickich. Mnie urzekły widoki nie tylko gór, ale także malowniczych wiosek, jednego zapatrzenia o mało nie przypłaciłam upadkiem, bo zachwycona wpatrywałam się w pejzaż, zamiast omijać dziury i w jedną przy sporej prędkości wpadłam. Na szczęście utrzymałam kierownicę, a potem już ostrożniej sobie z dziurami poczynałam.
Po maratonie miałam niedosyt- przygotowując się do niego pokonywałam bardziej strome podjazdy i teraz nawet nie udało mi się porządnie zmęczyć;)
Po raz kolejny stwierdziłam, ze góry to to co lubię;)