avatar akacja68
Trzebiatów



Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(31)
Gui wyjechała...
Niedziela, 25 sierpnia 2013 | dodano:25.08.2013
Km:61.60Km teren:0.00 Czas:03:00km/h:20.53
Pr. maks.:35.00Temperatura:22.0 Rower:cross trans pacific
Po tygodniowym pobycie w domu Gui wróciła do Wrocławia, dom powoli pustoszeje.
Razem ze Słowianką odprowadziłyśmy Młodą na pociag do Kołobrzegu. Zapakowałyśy Gui do pociagu razem z jej rowerem i sakwami (te sakwy pomogałam jej przewieźć do Kołobrzegu ) . W drodze powrotnej zatrzymałyśy się ze Słowianka w Dźwirzynie na cieście i kawie.

Wiatr wiał dosyć silny, ale jechało się przyjemnie.
Jedziemy nad jezioro!
Sobota, 24 sierpnia 2013 | dodano:24.08.2013Kategoria Na mężowskim kole
Km:50.31Km teren:0.00 Czas:02:12km/h:22.87
Pr. maks.:40.00Temperatura:25.0 Rower:trek 7.3
Tym razem inicjatywa była po stronie męża. Ja tylko z radością ją przyjęłam. Dzięki temu spędziliśmy sobote na rowerowej wycieczce do Kołomącia.
Z mężem fajnie się jedzie, bo tempo ma przyzwoite (przynajmniej na początku) i jest go na tyle dużo, że mogę się spokojnie schować!



W drodze powrotnej było gorzej, bo to ja musiałam robić za ciuchcię od wąskotorówki, a i tak zgubiłam mój wielki wagonik i nagle usłyszałam z oddali: "Ania!".
Oj odcięło mężowi prąd! Mimo to świetna była ta wycieczka:)
No, do pracy też można przez Nowogard...
Piątek, 23 sierpnia 2013 | dodano:23.08.2013
Km:55.12Km teren:0.00 Czas:02:42km/h:20.41
Pr. maks.:44.30Temperatura:18.0 Rower:trek 7.3
O poranku tak bardzo nie chciało się wyjeżdżać. Mogłybyśmy długo gadać i gadać, ale ja musiałam pokazać się w pracy...
Ech...
Przez pierwsze kilometry jechałam sobie spokojnie za traktorem. Dopiero potem zorientowałam się, ze znowu mam wiatr w twarz...
Na kawę do Nowogardu
Czwartek, 22 sierpnia 2013 | dodano:23.08.2013
Km:55.18Km teren:0.00 Czas:02:30km/h:22.07
Pr. maks.:40.10Temperatura:22.0 Rower:trek 7.3
- Kiedy do mnie przyjedziesz, zapytała koleżanka.
- A kiedy chcesz? Jutro, pojutrze?
-Jutro!
- Dobrze, będę w zależności od siły i kierunku woatru między 16 a 17.
- Ty naprawdę rowerem do mnie przyjedziesz?

Kawa przeciągnęła się aż do śniadania...
Bornholm- dzień drugi
Niedziela, 18 sierpnia 2013 | dodano:20.08.2013
Km:67.91Km teren:20.00 Czas:04:11km/h:16.23
Pr. maks.:35.00Temperatura:25.0 Rower:cross trans pacific
Obudziłam się wcześnie i o 6.30 piłyśmy już kawę na ławeczkach. Śniadanie jednak przebiegało leniwie. Wszędzie panowała cisza i ta cisza na campingu nas zaskakiwała od poprzedniego dnia. Ciche były miasteczka (bez hałaśliwego radia w każdym sklepiku i z każdego auta), cichy był camping.
W trasę ruszyłyśmy po 8.30. Na trasie miałyśmy Hasle, Nyker, Ronne, Dueodde, Nexo.
Zachwyciły nas wiatraki, rotundowy kościół, wydmy na południowym cyplu.
O reszcie na blogu: rozmówki kobiece.



Cyklovej poprowadzony po dawnej trasie kolejki.




http://www.bikemap.net/pl/route/2296118-bornholm/
Szklakiem latarń- Bornholm dzień pierwszy
Sobota, 17 sierpnia 2013 | dodano:20.08.2013
Km:92.46Km teren:20.00 Czas:06:08km/h:15.07
Pr. maks.:45.00Temperatura:25.0 Rower:cross trans pacific
Było jeszcze ciemno, gdy o 4.50 wsiadłyśmy na rowery, by ruszyć do Kołobrzegu. Trzeba było zdążyć na katamaran odpływający na Bornholm. Już na początku okazało się, że mam źle założony uchwyt na bidon - mąż spiął mi linkę od hamulca i ten się zablokował. Kilka minut zajęło nam przepięcie uchwytu. Potem już bez kłopotu, natomiast z dużą prędkością dojechałyśmy do Kołobrzegu.

Kolejne godziny spędziłyśmy płynąc na wymarzoną wycieczkę po Bornholmie.
{ierwszego dnia przejechałyśmy trasę od Nexo przez Sveneke, Gudhjem, Allinge do Hmmershus. Nocowałyśmy powyżej miejscowości Vang na campingu Lyngholt.
Na północy wzniesienia tereny były naprawdę konkretne, a podjazdy strome- prawdziwy rowerowy raj!











A dla wytrwałych -wszystkie zdjęcia
Bornholmskie opowieści znajdziecie na blogu: kobiece rozmówki
Na kawę do Sianożętów
Środa, 14 sierpnia 2013 | dodano:14.08.2013
Km:90.00Km teren:0.00 Czas:04:20km/h:20.77
Pr. maks.:35.70Temperatura:19.0 Rower:trek 7.3
Gdy zobaczyłamprognozy na dziś, wiedziałam, że pomysł z umawianiem się na kawę 44 km od domu nie był najlepszy. Ale powiedziało się A... No to ruszyłam, najpierw dostałam bocznym wiatrem tak, że ledwo utrzymałam rower na mokrym asfalcie. Potem na szczęście było już lepiej, bo osłonięta od wiatru śćieżka rowerowa pozwalała jechąc w miarę bezpiecznie. Po drodze odebrałam jeszcze z paczkomatu w Kołobrzegu przewodnik po 7 nowych cudach Polski z 2012 roku. Do Sianożętów jechało się super, wiatr wiał w plecy, morze było wzburzone, piękne.
Znajomą spotkałam, kawę wypiłam, pogaduszyłam i ruszyłąm w drogę powrotną. Już na początku załapałam się na koło dwóch rosłych bikerów, któzy doweiźli mnie aż do Kołobrzegu. Potem teżnie było źle. W Grzybowie próbowałm utrzymać koło za kolarzem na szosówce i... nawet do Dźwirzyna jechałam zaraz za nim. Zgubił mnie przed Rogowem, gdy na otwartejp rzestrzeni dostałam silnym podmuchem wiatru.
No i mimo silnego wiatru jechało się całkiem nieźłe, tylko ubrania mam mokre i brudne od błota spod swojego koła.
Obejrzeć wsód słońca
Niedziela, 11 sierpnia 2013 | dodano:11.08.2013
Km:113.00Km teren:5.00 Czas:05:55km/h:19.10
Pr. maks.:40.30Temperatura:22.0 Rower:trek 7.3
Wstałam o świcie. Nawet nie o brzasku:) 5.10 byłam już w trasie, bo założyłam sobie, że wschó słońca powitam nad Bałtykiem. Prawie mi się udało, bo słońce siedziało za chmurą i o 5.29, gdy teoretycznie był wschód (a ja dopiero mijałam Trzebusz) nie wylazło.
A nad Bałtykiem pięnie zza chmury sie wychyliło z zapowiedzia kolejnego cudnego dnia. No może z tą cudnością trochę przesadziłam, bo o ile do Gąsek, dokad dotarłam było całkiem nieźle, o tyle z powrotem wiało prosto w twarz- jedyne 58 km.
Zdecydowałam się na trasę nadmorską zakładając, że o 6 rano będzie pusta i było to prawidłowe założenie. Niestety, nigdzie nie udało mi się wypić kawy i musiałam z tą przyjemnością poczekać do godz. 10.00, gdy już wracałam. Niewiele brakowało, a zamiast kawy i ciastka w jakieś kafejce zadowoliłabym się kawą na stacji benzynowej i tylko zmiana planów, związana z paskudnym wiatrem (zjechałam z krajowej, bo mi rower dęba stawał!)Trochę zdegustowana wiatrem wróciłam w Ustroniu Morskim na szlak nadmorski . W Ustroniu tez zjadłam pyszny serniczek i wypiłam kawę w kawiarni Ambrozja- był to pierwszy otwarty lokal na jaki trafiłam tego dnia.
Potem posiedziałam chwilę na plaży, żeby mi przepocona kurtka przeschła. Szybko się jednak zebrałam, bo po pierwsze nie lubię tłumów, a plaża, mimo wczesnej pory, przejmującego wiatru i chłodu, była już pełna. A po drugie, wiatr targał mi włosy;)
Tym razem musiałam już uważać na pieszych, rolkarzy, gokardy i rzesz niedzielnych rowerzystów. Jechało się znacznie mniej przyjemnie.
Parę rzeczy jednak mile mnie zaskoczyło. Ścieżka rowerowa pasem nadmorskim została przedłużona do samego Ustronia Morskiego ( dwa lata temu przejeżdżało się przez lotnisko w Bagiczu), piesi zaś rzadziej wchodzą na trasy dla rowerów i szybko z tych tras schodzą.
Chyba powinnam wrócić do tego kierunku wycieczek, a nie tylko Dziwnówek i Dziwnówek:)


Zauroczyły mnie chmury poniżej słońca...


Wschód słońca jest darem, tylko od nas zależy, jak go wykorzystamy...


W kołobrzeskim porcie


Bagna za KOłobrzegiem- tu jadłam śniadanie, ale najpierw posprzątałam walające się wokół śmieci (nie lubię jeść w brudzie)


Latarnia morska w Gąskach ma się dobrze, ale była jeszcze zamknięta.


Na Bałtyku sztorm...
Na mężowskim kole, czyli ej zwolnij, to nie maraton!
Sobota, 10 sierpnia 2013 | dodano:11.08.2013
Km:45.00Km teren:5.00 Czas:02:05km/h:21.60
Pr. maks.:40.00Temperatura:25.0 Rower:cross trans pacific
Zaplanowaliśmy sobie wycieczkę do lasu na jagody i borówki , leżenie na plaży oraz oglądanie ciężarówek w Rogowie.
Ślubny na nowym rowerze ( męska odmiana cross trans pacific) ruszył przed siebie a ja za nim. Zasapałam się goniąc go za Nowielicami. Na szczęście łaskawie odwrócił sie i ... zauważył, ze odstaję. Udało mi się go dojechać i wysapać, że mieliśmy na wycieczkę jechać, a nie jakieś wyścigi urządzać. Zwolnił nieco i już "spacerowo" dotarliśmy do Mrzeżyna. Jak nam się udała wycieczka? O tym tu: rozmówki kobiece, żeby się nie powtarzać.
No i kilka zdjęć:



Pracowe i działkowe z tygodnia
Sobota, 10 sierpnia 2013 | dodano:10.08.2013
Km:40.00Km teren:5.00 Czas:02:10km/h:18.46
Pr. maks.:0.00Temperatura: Rower:cross trans pacific
Ta... urlop się skończył i trzeba codziennie do pracy jechać... Raz w słońcu, raz w burzy. Różnie. A po pracy działka czeka- fasolka, pomidory, ogórki (czasami się zastanawiam, po co mi tyle warzyw, ale tyko do chwili, gdy zaczynam chrupać taki świeżo zerwany ogórek albo pomidorek).
A co jeszcze porabiam? rozmówki kobiece






archiwum

Moje rowery

Zieleninka 563 km
Selene 961 km
avantgarde comfort edition 2550 km
cross trans pacific 11476 km
Mój pierwszy rowerek
trek 7.3 20251 km

Spotkajmy się

Pogoda

Pogoda Trzebiatów