avatar akacja68
Trzebiatów



Informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(31)
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2012

Dystans całkowity:1089.79 km (w terenie 117.00 km; 10.74%)
Czas w ruchu:62:29
Średnia prędkość:17.44 km/h
Maksymalna prędkość:49.00 km/h
Suma podjazdów:1010 m
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:64.11 km i 3h 40m
Więcej statystyk
Z Goleniowa do domu
Wtorek, 28 sierpnia 2012 | dodano:28.08.2012
Km:88.00Km teren:0.00 Czas:04:15km/h:20.71
Pr. maks.:37.80Temperatura:18.0 Rower:cross trans pacific
Główna wysłała mnie na konferencję dyrektorów do Szczecina. Zapakowałam więc rower do pociągu i pojechałam. Konferencja była na Krakowskiej, potem jeszcze zakupy na wyprzedażach- butki sportowe, rękawiczki rowerowe z palcami i sukienka na rozpoczęcie roku szkolnego. POtem dojechałam pociągiem do Goleniowa i dalej rowerem przez ŻÓŁwią Błoć, Golczewo, Kołomąć do Trzebiatowa. Trasa malownicza przez puszczę goleniowską, potem lasy golczewskie.

Pogoda idealna na rowerek- nie za ciepło, wiatr w plecy.
W strone błękitnego nieba...
Niedziela, 26 sierpnia 2012 | dodano:26.08.2012
Km:84.00Km teren:0.00 Czas:03:45km/h:22.40
Pr. maks.:39.10Temperatura:25.0 Rower:cross trans pacific
Wstałam o poranku i wyprowadziłam psa na spacer (lub jak kto woli- pies wyprowadził mnie na spacer) , chmury deszczowe wisiały nad miastem, ale na północnym -zachodzie widniał cieniutki paseczek błękitu i ten paseczek stał się celem mojej wycieczki.
Ruszyłam, jak zwykle, w kierunku Cerkwicy, dalej na Świerzno, Kamień Pomorski. Podjechałam pod katedrę, dojechałam do Zalewu Szczecińskiego i ruszyłam dalej do Dziwnówka, gdzie na plaży wypiłam kawę ( W Dziwnówku 40 lat temu spędziłam cudowne wakacje. Była to wtedy mała rybacka osada z kilmoma domkami campingowymi, a ja miałam 3 lata. Wspomnień mam niewiele, ale zejście na plażę pamiętam i smak wędzonego węgorza... Moje zejście na plażę zabetonowano a po domkach nie ma śladu, ale sentyment pozostał...)

Z Dziwnówka główną drogą do domku na obiad. ( te malownicze ścieżki rowerowe nad samym morzem będę objeżdżać, gdy zejdą z nich piesi, czyli w październiku i listopadzie)
">1799991
&feature=related">grało mi dziś w duszy
Kręcąc po mieście
Sobota, 25 sierpnia 2012 | dodano:25.08.2012
Km:30.00Km teren:5.00 Czas:01:30km/h:20.00
Pr. maks.:0.00Temperatura:22.0 Rower:cross trans pacific
Urlop się skończył zatem jeżdże sobie co dnia o poranku do pracy, układam plan lekcji, skąłdam podpisy, przybijam pieczątki, odbieram telefony, przyjmuje gości. Mija przepisowy czas pracy i jadę do domu. Potem wypad na działkę, na której obrodziły pomidory, fasola i chwasty. I tak w koło macieju przez pięć dni w tygodniu.
Sobota z rowerową pogodą, a mnie obowiazki domowe zatrzymały w kuchni, niestety:( Tyle co po fasolkę na działkę wyskoczyłam.
W stronę zachodzącego słońca
Środa, 22 sierpnia 2012 | dodano:22.08.2012
Km:20.00Km teren:0.00 Czas:00:57km/h:21.05
Pr. maks.:31.70Temperatura:25.0 Rower:cross trans pacific
Urlop dobiegł końca, więc pozostaje mi rowerowanie po okolicy. Dziś wyskoczyłam do Cerkwicy w sam raz, by spotkać sie z zachodzącym słońcem.



Oj, wiem, że zachody słońca są kiczowate, ale cóż zrobić, kiedy ten kicz tak łapie za serce...
Trochę zdjęć
Środa, 22 sierpnia 2012 | dodano:22.08.2012
Km:0.00Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: Rower:cross trans pacific









Czas do domu i do pracy...
Niedziela, 19 sierpnia 2012 | dodano:21.08.2012
Km:72.00Km teren:15.00 Czas:04:20km/h:16.62
Pr. maks.:33.80Temperatura:35.0 Rower:cross trans pacific
Jeszcze siedzisz pod namiotem, słuchasz stukania dzięcioła, wystawiasz twarz do słońca, ale twój powrót jest nieunikniony. Ciało jeszcze w letargu, natomiast myśli rozpoczęły mozolną wędrówkę do domu do codzienności...
Ile pomidorów wisi na krzakach? Co będzie w poniedziałek na obiad? Czego spodziewać się w pracy? Co słychać u dzieci? Pewnie zdążą posprzątać tygodniowy bałagan, ślady swoich rządów w domu. Przygotują miejsce prawowitej władczyni kuchni- mamie.
Ale ty nie chcesz być odpowiedzialna, zaszufladkowana. Powrót jednak jest nieunikniony. Już się rozpoczął.

O poranku spakowałyśmy się i pojechałyśmy na Gdańska. Po drodze odwiedziłyśmy jeszcze katedrę i Centrum Nauki Heweliusz. Spóźnionym pociągiem dojechałyśmy do Białogardu, gdzie uprzejmi współpasażerowie wynieśli nasze rowery i pojechałyśmy do domu przez Karlino i Gościno.
Trzebiatów przywitał nas zmrokiem.
Zwiedzając Gdańsk
Sobota, 18 sierpnia 2012 | dodano:21.08.2012
Km:58.20Km teren:0.00 Czas:03:20km/h:17.46
Pr. maks.:31.00Temperatura:25.0 Rower:cross trans pacific
Zwiedzanie Gdańska rozpoczęłyśmy od... dojazdu z oddalonego o 20 km od centrum Sobieszewa. O 10.00 stałyśmy pod murami twierdzy Wisłoujście, którą zwiedziłyśmy , słuchając ciekawej opowieści młodego przewodnika. Potem był szybki przejazd na Westerplatte i powrót na przeprawę promową w Wisłoujściu. Tu spotkałyśmy dwoje rowerzystów wracających właśnie z Gizycka. Chwila rozmowy na promie, wymiana doświadczeń i jedziemy do latarni morskiej- to już ostatnia na naszym szlaku.

Chwila podziwiania widoków i lecimy do centrum coś zjeść- mam wrażenie, że ciągle jemy...
Z Kartą Turysty zwiedzamy Muzeum Morskie, Żurawia, Błekitnego Baranka, Dom Uphagenów i Dwór Artusa- więcej się nie da- ostatnie muzea zamykaja o 18.00.
Dopiero, gdy zamykają się za nami drzwi ostatniego z muzeów idziemy na kawę, potem galopem po straganach Jarmarku Dominikańskiego, w locie zauważamy Cejrowskiego i kupuję książkę- jestem akurat na etapie czytania jego podróżniczych relacji, jeszcze tylko zdkęcie pod Neptunem, ostatni rzut oka na Gdansk i wieczorny powrót do Sobieszewa.
Krynica Morska
Piątek, 17 sierpnia 2012 | dodano:21.08.2012
Km:120.00Km teren:0.00 Czas:06:15km/h:19.20
Pr. maks.:31.00Temperatura:25.0 Rower:cross trans pacific
Z Sobieszewa wyruszyłyśmy jak zwykle dosyć wcześnie, droga krajowa nr 501 była zatem pusta i spokojna. Zdążyłyśmy na przeprawę promową w sam raz – prom właśnie się zamykał. Dalej było lekko , łatwo i przyjemnie po prostej jak stól drodze wśróda lasów. W Kątach Rybackich wypiłyśmy kawę i … o jedenastej byłyśmy już w Krynicy na latarni.

Chciałyśmy coś zjeść, ale tłok i ceny nas dobiły, więc ruszyłuśmy z powrotem. Rybę zjadłyśmy w przydrożnym barze- tez w Kątach Rybackich. (Miała być wędzona, ale Gui była już tak głodna, że nie dało się dalej jechać). Pogoda z minuty na minutę była coraz ładniejsza, plaża w Sobieszewie wabiła odpoczynkiem... O 15.30 leżałyśmy już na niej i podziwiałyśmy horyzont poprzecinany statkami.

Ponieważ owe 80 km. Przejechałyśmy tak bezproblemowo, zdecydowałam się pojechać do Gdańska po bilety kolejowe na niedzielę, odebrać Karty Turysty wygrane w konkursie i zrobić zakupy na kolację. I tak ni z gruszki , ni z pietruszki zrobiło się 120 km. Zachód słońca podziwiałam na moście pontonowym w Sobieszewie. Na polu namiotowych powitała mnie Gui z okrzykiem- „jeść!!!!”.
Trójmiasto
Czwartek, 16 sierpnia 2012 | dodano:16.08.2012
Km:57.00Km teren:2.00 Czas:03:50km/h:14.87
Pr. maks.:31.00Temperatura: Rower:cross trans pacific
Po poprzednich dniach, o dzisiejszym można powiedzieć lajcik. Najpierw kilka kilometrów z Juraty do Helu ścieżką rowerową, lasem sosnowym- sama przyjemność. W Helu zaliczenie kilkudziesięciu schodów kolejnej latarni morskiej i rejs tramwajem wodnym do Gdyni.

Tu Gui chciała zobaczyć ulicę Janka Wiśniewskiego i pomnik ofiar grudnia '70. Przy okazji podziwiałyśmy ORP Błyskawica i Dar Pomorza. Z Gdyni ścieżkami rowerowymi wzdłuż plaży dojechałyśmy aż do Gdańska ( z przerwą między Redłowem a Orłowem, gdzie ścieżki brak. Po drodze postój w Sopocie- najpierw latarnia morska, potem obiad w barze Złota Rybka- nświetną zupę gulaszową podają- polecam. Rzut oka na Długi Targ w Gdańsku, powitanie z Neptunem, lody, rurka z kremem i Elbląską lecimy do Sobieszewa- zdecydowałam się na pole namiotowe w Sobieszewie, bo pamiętam go sprzed 25 lat- nic się nie zmieniło...) W Sobieszewie wreszcie moczymy nogi- tylko już nie w Bałtyku, tylko w Zatoce Gdańskiej. Słońce znów zachodzi za chmury... trochę żal tych zachodów i wschodów...

Piękna pogoda, zero wiatru. Gui zachwycona ścieżkami rowerowymi Trójmiasta- to najkrótsza charakterystyka dnia.
Nagroda za wczorajsze trudy...
Środa, 15 sierpnia 2012 | dodano:15.08.2012
Km:74.00Km teren:0.00 Czas:04:30km/h:16.44
Pr. maks.:35.00Temperatura:18.0 Rower:cross trans pacific
Poranek nad jeziorem było o dziwo ciepły i przyjemny. Obudziłyśmy się wcześnie i zaczęłysmy szorować nasze ubłocone makabrycznie rowery. Po umyciu ich i nasmarowaniu... olejkiem do opalania ruszyłyśmy w drogę. Gui zmęczona jeszcze poprzednimi doświadczeniami życzy sobie przejazdu bez niespodzianek, czyli drogą krajowa 213. Przejeżdżamy więc przez Choczewo, które okazuje się sporą miejscowością (jak na słowińskie warunki), Żąrnowiec i Krokową. Tam wpadamy na krajową 215 i jedziemy aż na Rozewie. W Jastrzębiej Górze zatrzymujemy się na gofry, obiad – świąteczny jemy we Włądysławowie, gdzie zwiedzamy także wystawę terakotowej armii. Latarnia w Rozewiu przeraża nas... ilością odwiedzających i kolejką. Rezygnujemy z wejścia na sam szczyt- nie lubimy ludzi w nadmiarze. (generalnie poruszanie się po miejscowościach nadmorskich jest wyjątkowo stresujące dla rowerzystów z sakwami)
Pogoda wreszcie nam sprzyja- wiatr przestaje być uciążliwy, a na Półwyspie Helskim nie ma go wcale. Śmigamy zatem po ścieżce rowerowej, wyprzedzając wczasowiczów na rowerach. W Jastarni oglądamy kolejną latarnię i po pamiatkowej fotografii udajemy się do Juraty na nocleg.
Za chwile idziemy popatrzeć na morze- jutro zobaczymy je ostatni raz w czasie wyprawy, dalej będzie już tylko Zatoka Gdańska...






archiwum

Moje rowery

Zieleninka 563 km
Selene 961 km
avantgarde comfort edition 2550 km
cross trans pacific 11476 km
Mój pierwszy rowerek
trek 7.3 20251 km

Spotkajmy się

Pogoda

Pogoda Trzebiatów