Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2014
Dystans całkowity: | 595.35 km (w terenie 2.00 km; 0.34%) |
Czas w ruchu: | 30:44 |
Średnia prędkość: | 19.37 km/h |
Maksymalna prędkość: | 44.50 km/h |
Suma podjazdów: | 1205 m |
Suma kalorii: | 5367 kcal |
Liczba aktywności: | 15 |
Średnio na aktywność: | 39.69 km i 2h 02m |
Więcej statystyk |
A potem trzeba wrócić...
Czwartek, 27 lutego 2014 | dodano:27.02.2014
Km: | 65.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:55 | km/h: | 22.29 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Rower: | trek 7.3 |
Tak trudno było się dziś pożegnać... ale słońce świeciło, wiatr był niewielki i wiał w plecy, ptaki śpiewały, gęsi gęgały... Czy to już wiosna?
Z Nowogardu nie jechała już przez Kamień. Zdecydowałam się na Golczewo, Stuchowo, Świerzno.
A w domu czekał stęśkniony mąż z... pączkami, które kupił nam do kawy.
Z Nowogardu nie jechała już przez Kamień. Zdecydowałam się na Golczewo, Stuchowo, Świerzno.
A w domu czekał stęśkniony mąż z... pączkami, które kupił nam do kawy.
Do Nowogardu
Środa, 26 lutego 2014 | dodano:27.02.2014Kategoria Nad Bałtyk
Km: | 90.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:30 | km/h: | 20.00 |
Pr. maks.: | 32.00 | Temperatura: | 12.0 | Rower: | trek 7.3 |
Czasami wystarczy 20 km, by odpocząć, wyciszyć się. Czasami trzeba więcej. Potrzebowałam 90 km, aby do przyjaciółki dojechać czystą, , bez negatywnych emocji. By móc chłonąć spotkanie, cieszyć się jej obecnością, wsłuchać w słowa.
Na trasie był wiatr i żurawie, i przebiśniegi, i... cisza.
Zaczęłam oczywiście od Bałtyku..
.
Potem była Kamień Pomorski (kiedyś muszę się tam wybrać, aby zobaczyć, a nie przemknąć...)
A zakończyło w pewnym ogrodzie w Nowogardzie... ale tam już był czas dla przyjaciółki i nie zrobiłam zdjęć. Trochę szkoda, bo w jej ogrodzie kwitły nie tylko przebiśniegi...
Na trasie był wiatr i żurawie, i przebiśniegi, i... cisza.
Zaczęłam oczywiście od Bałtyku..
.
Potem była Kamień Pomorski (kiedyś muszę się tam wybrać, aby zobaczyć, a nie przemknąć...)
A zakończyło w pewnym ogrodzie w Nowogardzie... ale tam już był czas dla przyjaciółki i nie zrobiłam zdjęć. Trochę szkoda, bo w jej ogrodzie kwitły nie tylko przebiśniegi...
Śladem trzebiatowskich wież
Wtorek, 25 lutego 2014 | dodano:28.02.2014
Km: | 6.25 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 00:30 | km/h: | 12.50 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Rower: |
Trzęsacz :)
Wtorek, 25 lutego 2014 | dodano:25.02.2014Kategoria Nad Bałtyk
Km: | 50.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:23 | km/h: | 20.98 |
Pr. maks.: | 36.40 | Temperatura: | 15.0 | Rower: | trek 7.3 |
Dawno nie było mnie w Trzęsaczu... Ściana kościoła stoi....
Szczęście zamknięte jest w słonej kropli bałtyckiej wody, powiewie wiatru, drobinie piasku, poblasku słońca...
Tajemnica polega na umiejętności patrzenia.
Spalić pączki
Niedziela, 23 lutego 2014 | dodano:23.02.2014Kategoria Na mężowskim kole
Km: | 7.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:22 | km/h: | 19.09 |
Pr. maks.: | 31.00 | Temperatura: | 15.0 | Rower: | cross trans pacific |
Teściowa zadzwoniła, ze nasmażyła pączków. Należało zatem wsiąść na rower i na pączki pojechać (bo przecież teściowa najlepsze pączki robi). Wsiedliśmy z Ślubnym na rowery i pojechaliśmy, a potem trzeba było te pączki spalić, choć przy mojej "diecie żelkowej" nie było to takie konieczne.
"Dzień dobry, Mały Książę!"
Niedziela, 23 lutego 2014 | dodano:23.02.2014Kategoria Nad Bałtyk
Km: | 66.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:09 | km/h: | 20.95 |
Pr. maks.: | 42.20 | Temperatura: | 5.0 | Rower: | trek 7.3 |
New meteo pokazało, że wiatr będzie się wzmagał w południe, więc należało wyjechać rano, by się z wiatrem nie szarpać.
Ruszyłam więc o 8.00 najpierw do Gryfic, a stamtąd przed Cerkwicę do Rewala. Po drodze zaobserwowałam pierwsze tej wiosny (???) żurawie, usłyszałam dzikie gęsi.
Na tarasie widokowym w Rewalu napiłam się kawy z termosu, zjadłam owoce i żelki. Chwilę zapatrzyłam się w Bałtyk.
Posłuchałam jego szumu. Wsłuchałam się w siebie aż do całkowitego wyciszenia. Obok mała rosyjska dziewczynka bawiła się kłódeczkami. Tak się jej spodobało przesuwanie kłódek po linkach, że rodzice zmuszeni byli zastosować znany wszystkim rodzicom trik: "Julia, my uże paszli, pa pa". Początkowo Julia nie zwracała na nich uwagi. W końcu pobiegła w ramiona mamy z głośnym "mama" wymówionym ze śpiewnym rosyjskim akcentem.
A potem już w pędzie krzyknęłam powitanie Małemu Księciu i pognałam do domu. Jeszcze tylko zachwyciłam się ulubioną latarnią morską w Niechorzu. Czas było wracać, bo wiatr zaczynał hulać...
Ruszyłam więc o 8.00 najpierw do Gryfic, a stamtąd przed Cerkwicę do Rewala. Po drodze zaobserwowałam pierwsze tej wiosny (???) żurawie, usłyszałam dzikie gęsi.
Na tarasie widokowym w Rewalu napiłam się kawy z termosu, zjadłam owoce i żelki. Chwilę zapatrzyłam się w Bałtyk.
Posłuchałam jego szumu. Wsłuchałam się w siebie aż do całkowitego wyciszenia. Obok mała rosyjska dziewczynka bawiła się kłódeczkami. Tak się jej spodobało przesuwanie kłódek po linkach, że rodzice zmuszeni byli zastosować znany wszystkim rodzicom trik: "Julia, my uże paszli, pa pa". Początkowo Julia nie zwracała na nich uwagi. W końcu pobiegła w ramiona mamy z głośnym "mama" wymówionym ze śpiewnym rosyjskim akcentem.
A potem już w pędzie krzyknęłam powitanie Małemu Księciu i pognałam do domu. Jeszcze tylko zachwyciłam się ulubioną latarnią morską w Niechorzu. Czas było wracać, bo wiatr zaczynał hulać...
Przed siebie po bezdrożach
Sobota, 22 lutego 2014 | dodano:22.02.2014
Km: | 39.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:48 | km/h: | 13.93 |
Pr. maks.: | 40.00 | Temperatura: | 12.0 | Rower: | cross trans pacific |
Plan był prosty- przed siebie bez planu. zalałam gorącą czekoladę w termosie, zapakowałam żelazna porcję w postaci suszonych jabłek, 4 kostek czekolady i kilku żelek , wsiadłam na śnieżynkę i ruszyłam w stronę Mrzeżyna. Chyba chciałam przez las do Pogorzelicy pojechać, ale jakoś tak w Nowielicach na Gorzysław skręciłam, potem zamiast do Robów , to do Bieczyna pojechałam, a tam zamiast na Karcino, pojechałam prosto. Najpierw droga była, potem był bruk, potem był polny dukt, a potem było to:
Pojechałam, no chociaż pojechałam to duże słowo, bo czasami szłam i rower pchałam, bo zapadał się po łańcuch w błocie.
Ale warto było, bo gdy już pokonałam bagna znalazłam się nad jeziorem Resko Przymorskie.
Pojechałam wzdłuż jeziora. Kiedyś szukałam drogi na mapie, ale jej nie znalazłam i zrezygnowałam z dojazdu do jeziora od tej strony, Teraz już wiem, ze drogi jako takiej nie ma. Są jedynie podmokłe dukty a wzdłuż jeziora prowadzi wał, którym dojechałam do Rogowa.
Stamtąd już spokojnie, choć pod wiatr dojechałam do domku.
Tego mi trzeba było: pustki wokół, pustki w głowie. Żadnych ludzi, samochodów... czasami tak trzeba. I choc jechałam przez chwilę wzdłuż morza, nie miałam potrzeby , aby nad nie podjechać. Nie pokłoniłam się Bałtykowi.
Pojechałam, no chociaż pojechałam to duże słowo, bo czasami szłam i rower pchałam, bo zapadał się po łańcuch w błocie.
Ale warto było, bo gdy już pokonałam bagna znalazłam się nad jeziorem Resko Przymorskie.
Pojechałam wzdłuż jeziora. Kiedyś szukałam drogi na mapie, ale jej nie znalazłam i zrezygnowałam z dojazdu do jeziora od tej strony, Teraz już wiem, ze drogi jako takiej nie ma. Są jedynie podmokłe dukty a wzdłuż jeziora prowadzi wał, którym dojechałam do Rogowa.
Stamtąd już spokojnie, choć pod wiatr dojechałam do domku.
Tego mi trzeba było: pustki wokół, pustki w głowie. Żadnych ludzi, samochodów... czasami tak trzeba. I choc jechałam przez chwilę wzdłuż morza, nie miałam potrzeby , aby nad nie podjechać. Nie pokłoniłam się Bałtykowi.
Upragniony urlop!
Piątek, 21 lutego 2014 | dodano:21.02.2014
Km: | 24.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:10 | km/h: | 20.57 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Rower: | cross trans pacific |
Rozpoczynam tygodniowy urlop. Gabinet posprzątałam, komputer wyłączyłam. Bedę jeździć na rowerze ( o ile nie będzie huraganu i oberwania chmury razem wziętych )
Pierwszy kapeć zaliczony
Poniedziałek, 17 lutego 2014 | dodano:17.02.2014Kategoria Nad Bałtyk
Km: | 15.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:39 | km/h: | 23.08 |
Pr. maks.: | 34.20 | Temperatura: | 12.0 | Rower: | trek 7.3 |
Pogoda tak piękna, więc po pracy szybko na czarnotkę i do Mrzeżyna. Szybko było, ale powrót... dobrze, że wóz techniczny przyjechał i zabrał mnie z drogi... Prowadzenie roweru nie jest fajne...
Ale zdjęcia dla Was mam:
No i opowieść o przyjemnym koncercie też dla Was mam, ale na blogu
Ale zdjęcia dla Was mam:
No i opowieść o przyjemnym koncercie też dla Was mam, ale na blogu
pracowe
Piątek, 14 lutego 2014 | dodano:17.02.2014
Km: | 24.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:15 | km/h: | 19.20 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Rower: | cross trans pacific |
Coraz widniej, coraz cieplej... Byle do wiosny...