Zmęczyć się
Piątek, 12 października 2012 | dodano:12.10.2012
Km: | 20.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:49 | km/h: | 24.49 |
Pr. maks.: | 36.20 | Temperatura: | 12.0 | Rower: | cross trans pacific |
Cały tydzień z głowy. Dzisiaj w ciągłym biegu- lekcje w gimnazjum, akademia w szkole, spotkanie z nauczycielami po lekcjach. Gdy o 15.30 z szefową pożegnałyśmy przestawiciela władz, byłyśmy padnięte. W domu szybko zjadłam lekkki obiad i na rowerek- trasa ta co zwykle- do kamienia przy drodze na Cerkwicę. Cały czas na pełnych obrotach, zeby "wypuścić powietrze", zmęczyć sie zostawić cały tydzień za sobą i rozpocząć weekend.
Z psem
Czwartek, 11 października 2012 | dodano:11.10.2012
Km: | 5.00 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 00:20 | km/h: | 15.00 |
Pr. maks.: | 25.00 | Temperatura: | 10.0 | Rower: | cross trans pacific |
Dziś na wycieczkę rowerową zabrałam... psa. Pańcia na rowerze, a pies na nogach za pańcią. Daleko nie pojechaliśmy, bo wybrałam pobliskie tereny poligonowe, gdzie rośnie głóg. Nazbierałam tegoż i teraz małżon mój robi wino (pół na pół z jabłkami). Będzie w zimie wzmacniało serducho:)
Wyjeżdżałam po 18.00. Słońce chyliło się ku zachodowi. Świat najpierw pożółkł, potem zróżowiał, wreszcie zaczął fioletowieć i ciemnieć. Na niebie pojawiła się pierwsza gwiazdka. Czas było wracać.

Początkowo pies pędził i gnał z zawrotna prędkością 20 km/h, potem szedł już tylko noga za nogą. Po przyjściu do domu zadekował się w swoim kąciku i udaje, że go nie ma:)
Wyjeżdżałam po 18.00. Słońce chyliło się ku zachodowi. Świat najpierw pożółkł, potem zróżowiał, wreszcie zaczął fioletowieć i ciemnieć. Na niebie pojawiła się pierwsza gwiazdka. Czas było wracać.

Początkowo pies pędził i gnał z zawrotna prędkością 20 km/h, potem szedł już tylko noga za nogą. Po przyjściu do domu zadekował się w swoim kąciku i udaje, że go nie ma:)
Uzależniona od ruchu???
Poniedziałek, 8 października 2012 | dodano:08.10.2012
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:28 | km/h: | 21.43 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Rower: | cross trans pacific |
W ciągłym biegu- do pracy, potem na jedną lekcję do innej szkoły (zastępstwo), potem do ciotki, bom się umówiła, wreszcie do domku. W pracy młyn. Weszłam do domu i... padłam na łóżeczko. Po godzinie jużmnie nosiło. Niestety czarne, ciezkie chmury przewałały się przez niebo, więc zrezygnowałam z roweru, ale wyciagnęłam psa na spacer. Biedne zwierzę pod koniec już wcale nie chciało z pańcią biegać!
Cóż, pańcię nosi, a biedny pies ma już 12 lat:)
Cóż, pańcię nosi, a biedny pies ma już 12 lat:)
W przerwie między deszczami
Niedziela, 7 października 2012 | dodano:07.10.2012
Km: | 27.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:16 | km/h: | 21.55 |
Pr. maks.: | 30.00 | Temperatura: | 12.0 | Rower: | cross trans pacific |
Miało już się dzisiaj rozpogodzić i rzeczywiście poranek zapowiadał całkiem ładną niedzielę, niestety nim ugotowałam obiad zrobiło sie południe a potem spadł deszcz. Gdy już straciłam nadzieję, deszcz ustał. Wykorzystałam więc moment i wyskoczyłam na swoją stałą trasę w stronę Cerkwicy. Wiatr jednak dawał sie we znaki, więc skręciłam w Czaplinie, potem Zacisze, Otok, Górzyca i Trzebiatów. I dopiero teraz, gdy już siedzę w domu słońce wyszło i zachodzi czerwono.szkoda, że nie pokręciłam się jeszcze troszkę, było by kilka cudnie kiczowatych fotek. A tak zrobię tylko jedną- z balkonu.

Co dnia jesienniej...
Sobota, 6 października 2012 | dodano:06.10.2012
Km: | 30.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 22.50 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 13.0 | Rower: | cross trans pacific |
Każdy kolejny dzień jest coraz jesienniejszy. O poranku jest jeszcze ciemnawo, a potem niewiele zostaje dnia, by pojeździć. Zatem pozostaje monotonne kręcenie do pracy. Wczoraj zmokłam i walczyłam z wiatrem.
A dziś byłam na działce. Jeszcze mam fasolkę szparagową- będzie jutro obiad.I kwiaty jesiennie kwitną, i jabłek bez liku na drzewie ( w tym tygodniu bedziemy zrywac, by przechować na zimę).
A dziś byłam na działce. Jeszcze mam fasolkę szparagową- będzie jutro obiad.I kwiaty jesiennie kwitną, i jabłek bez liku na drzewie ( w tym tygodniu bedziemy zrywac, by przechować na zimę).


"Lato w butelki rozlane..."
Środa, 3 października 2012 | dodano:04.10.2012
Km: | 12.00 | Km teren: | 12.00 | Czas: | 00:40 | km/h: | 18.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 18.0 | Rower: | cross trans pacific |
Korzystając z jeszcze pięnej pogody pojechałysmy z Najstarszą nazbierać "darów jesieni". W planach był czarny bez. Pojechałyśmy więc na tereny poligonowe na Chełmie Gryfickim. Zamiast bzu wróciłyśmy do domu z pełnymi plecakami kwaśnych, zdziczałych jabłek. Należało zatem pojechać jeszcze raz, w odwrotnym kierunku ( znów terenami wojskowymi- tym razem wzdłuż torów kolejowych w kierunku mostów na Redze i Młynówce), by wreszcie na ów czarny bez trafić, no i się udało. W dodatku trafiłyśmy na fatnastyczne maliny. W efekcie wieczór spędziłam w kuchni robiąc przetwory. Mniam.

Zarzekała się żaba błota, czyli bruk do Mrzeżyna
Niedziela, 30 września 2012 | dodano:30.09.2012
Km: | 46.80 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 02:50 | km/h: | 16.52 |
Pr. maks.: | 30.70 | Temperatura: | 18.0 | Rower: | cross trans pacific |
O "fantastycznej" ścieżce rowerowej między Pogorzelica a Mrzeżynem juz pisałam, więc się rozwodzić nie będę i chociaż miałam już więcej nią nie jechać, to jednak pojechałam. Tym razem z mężem. A wszystko przez moje córki, którym się dżem z borówek zamarzył i trzeba było tych borówek w lesie nazbierać. A coby nie jeździć wciąż tą sama drogą, pojechliśmy do Mrzeżyna przez Pogorzelicę.
Po raz drugi w sezonie Ślubnego na rower wyciagnęłam!!!
Słonko przygrzewało niczego sobie, ale wiatr był parszywy i się mi Ślubny zmęczył- ja nie, bo się za niego chowałam;)Na koniec jeszcze pojechałam jabłek nazbierać, żeby do dżemu borówkowego dołożyć ( a jabłek wszędzie mnóstwo).
A morze wyglądało dzisiaj tak:

I jeszcze migawki ze ścieżki:
Po raz drugi w sezonie Ślubnego na rower wyciagnęłam!!!
Słonko przygrzewało niczego sobie, ale wiatr był parszywy i się mi Ślubny zmęczył- ja nie, bo się za niego chowałam;)Na koniec jeszcze pojechałam jabłek nazbierać, żeby do dżemu borówkowego dołożyć ( a jabłek wszędzie mnóstwo).
A morze wyglądało dzisiaj tak:

I jeszcze migawki ze ścieżki:

5*6 czyli minął tydzień
Piątek, 28 września 2012 | dodano:28.09.2012
Km: | 40.00 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 01:40 | km/h: | 24.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Rower: | cross trans pacific |
MInął tydzień, czyli 5* dojechałam i wróciłam z pracy, do tego jakieś kręcenia na działkę i do sklepu. Zazbierało się trochę. Czas biegnie bardzo szybko, za szybko. Jeszcze pamiętam wakacyjną beztroskę, a tu już październik puka do drzwi.
Mrzeżyno kolejny raz
Środa, 26 września 2012 | dodano:26.09.2012
Km: | 26.00 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 01:15 | km/h: | 20.80 |
Pr. maks.: | 32.00 | Temperatura: | 17.0 | Rower: | cross trans pacific |
Dni coraz bardziej jesienne i krótsze, ale ciepłe i nawet słoneczne. Postanowiłyśmy zatem z Najstarszą wybrać się na zachód słońca do Mrzeżyna. Umówiłyśmy się na 18.00.
Zgodnie z planem Czesława wsiadła na rower Gui, wzięła jej kask i śmignęłyśmy nad morze.
Niestety chmury szczelnie otuliły słońce, więc zobaczyłyśmy jedynie sinostalowe niebo i podobne morze. Posiedziałyśmy chwilę u wejścia do portu, delektując się cisza i spokojem kurortu po sezonie. Dopiero po chwili nadszedł tłumek emerytów- pewnie w którym domu wczasowym skończyła się kolacja... Już w zapadającym zmroku wróciłyśy do domu.



Zgodnie z planem Czesława wsiadła na rower Gui, wzięła jej kask i śmignęłyśmy nad morze.
Niestety chmury szczelnie otuliły słońce, więc zobaczyłyśmy jedynie sinostalowe niebo i podobne morze. Posiedziałyśmy chwilę u wejścia do portu, delektując się cisza i spokojem kurortu po sezonie. Dopiero po chwili nadszedł tłumek emerytów- pewnie w którym domu wczasowym skończyła się kolacja... Już w zapadającym zmroku wróciłyśy do domu.




Spacerowo w okolicach Iławy
Niedziela, 23 września 2012 | dodano:25.09.2012
Km: | 28.00 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 01:40 | km/h: | 16.80 |
Pr. maks.: | 35.00 | Temperatura: | 18.0 | Rower: | cross trans pacific |
PO maratonie i dekoracji, gdzie Gui odebrała swoje statuetki za maraton i za cały sezon pojechałyśmy pokręcić się po okolicy. Zachęcone przez pana w informacji turystycznej ruszyłyśmy do ruin zamku w Szymbarku. Warto było.

A w Iławie tak bardzo nam się podobało, że nie da się tego opisać. Dawno nie czułam się równie wolna i pogodzona ze światem.

A w Iławie tak bardzo nam się podobało, że nie da się tego opisać. Dawno nie czułam się równie wolna i pogodzona ze światem.