Z psem
Czwartek, 11 października 2012 | dodano:11.10.2012
Km: | 5.00 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 00:20 | km/h: | 15.00 |
Pr. maks.: | 25.00 | Temperatura: | 10.0 | Rower: | cross trans pacific |
Dziś na wycieczkę rowerową zabrałam... psa. Pańcia na rowerze, a pies na nogach za pańcią. Daleko nie pojechaliśmy, bo wybrałam pobliskie tereny poligonowe, gdzie rośnie głóg. Nazbierałam tegoż i teraz małżon mój robi wino (pół na pół z jabłkami). Będzie w zimie wzmacniało serducho:)
Wyjeżdżałam po 18.00. Słońce chyliło się ku zachodowi. Świat najpierw pożółkł, potem zróżowiał, wreszcie zaczął fioletowieć i ciemnieć. Na niebie pojawiła się pierwsza gwiazdka. Czas było wracać.
Początkowo pies pędził i gnał z zawrotna prędkością 20 km/h, potem szedł już tylko noga za nogą. Po przyjściu do domu zadekował się w swoim kąciku i udaje, że go nie ma:)
Wyjeżdżałam po 18.00. Słońce chyliło się ku zachodowi. Świat najpierw pożółkł, potem zróżowiał, wreszcie zaczął fioletowieć i ciemnieć. Na niebie pojawiła się pierwsza gwiazdka. Czas było wracać.
Początkowo pies pędził i gnał z zawrotna prędkością 20 km/h, potem szedł już tylko noga za nogą. Po przyjściu do domu zadekował się w swoim kąciku i udaje, że go nie ma:)