Na kawę do Sianożętów
Środa, 14 sierpnia 2013 | dodano:14.08.2013
Km: | 90.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:20 | km/h: | 20.77 |
Pr. maks.: | 35.70 | Temperatura: | 19.0 | Rower: | trek 7.3 |
Gdy zobaczyłamprognozy na dziś, wiedziałam, że pomysł z umawianiem się na kawę 44 km od domu nie był najlepszy. Ale powiedziało się A... No to ruszyłam, najpierw dostałam bocznym wiatrem tak, że ledwo utrzymałam rower na mokrym asfalcie. Potem na szczęście było już lepiej, bo osłonięta od wiatru śćieżka rowerowa pozwalała jechąc w miarę bezpiecznie. Po drodze odebrałam jeszcze z paczkomatu w Kołobrzegu przewodnik po 7 nowych cudach Polski z 2012 roku. Do Sianożętów jechało się super, wiatr wiał w plecy, morze było wzburzone, piękne.
Znajomą spotkałam, kawę wypiłam, pogaduszyłam i ruszyłąm w drogę powrotną. Już na początku załapałam się na koło dwóch rosłych bikerów, któzy doweiźli mnie aż do Kołobrzegu. Potem teżnie było źle. W Grzybowie próbowałm utrzymać koło za kolarzem na szosówce i... nawet do Dźwirzyna jechałam zaraz za nim. Zgubił mnie przed Rogowem, gdy na otwartejp rzestrzeni dostałam silnym podmuchem wiatru.
No i mimo silnego wiatru jechało się całkiem nieźłe, tylko ubrania mam mokre i brudne od błota spod swojego koła.
Znajomą spotkałam, kawę wypiłam, pogaduszyłam i ruszyłąm w drogę powrotną. Już na początku załapałam się na koło dwóch rosłych bikerów, któzy doweiźli mnie aż do Kołobrzegu. Potem teżnie było źle. W Grzybowie próbowałm utrzymać koło za kolarzem na szosówce i... nawet do Dźwirzyna jechałam zaraz za nim. Zgubił mnie przed Rogowem, gdy na otwartejp rzestrzeni dostałam silnym podmuchem wiatru.
No i mimo silnego wiatru jechało się całkiem nieźłe, tylko ubrania mam mokre i brudne od błota spod swojego koła.