Nagroda za wczorajsze trudy...
Środa, 15 sierpnia 2012 | dodano:15.08.2012
Km: | 74.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:30 | km/h: | 16.44 |
Pr. maks.: | 35.00 | Temperatura: | 18.0 | Rower: | cross trans pacific |
Poranek nad jeziorem było o dziwo ciepły i przyjemny. Obudziłyśmy się wcześnie i zaczęłysmy szorować nasze ubłocone makabrycznie rowery. Po umyciu ich i nasmarowaniu... olejkiem do opalania ruszyłyśmy w drogę. Gui zmęczona jeszcze poprzednimi doświadczeniami życzy sobie przejazdu bez niespodzianek, czyli drogą krajowa 213. Przejeżdżamy więc przez Choczewo, które okazuje się sporą miejscowością (jak na słowińskie warunki), Żąrnowiec i Krokową. Tam wpadamy na krajową 215 i jedziemy aż na Rozewie. W Jastrzębiej Górze zatrzymujemy się na gofry, obiad – świąteczny jemy we Włądysławowie, gdzie zwiedzamy także wystawę terakotowej armii. Latarnia w Rozewiu przeraża nas... ilością odwiedzających i kolejką. Rezygnujemy z wejścia na sam szczyt- nie lubimy ludzi w nadmiarze. (generalnie poruszanie się po miejscowościach nadmorskich jest wyjątkowo stresujące dla rowerzystów z sakwami)
Pogoda wreszcie nam sprzyja- wiatr przestaje być uciążliwy, a na Półwyspie Helskim nie ma go wcale. Śmigamy zatem po ścieżce rowerowej, wyprzedzając wczasowiczów na rowerach. W Jastarni oglądamy kolejną latarnię i po pamiatkowej fotografii udajemy się do Juraty na nocleg.
Za chwile idziemy popatrzeć na morze- jutro zobaczymy je ostatni raz w czasie wyprawy, dalej będzie już tylko Zatoka Gdańska...
Pogoda wreszcie nam sprzyja- wiatr przestaje być uciążliwy, a na Półwyspie Helskim nie ma go wcale. Śmigamy zatem po ścieżce rowerowej, wyprzedzając wczasowiczów na rowerach. W Jastarni oglądamy kolejną latarnię i po pamiatkowej fotografii udajemy się do Juraty na nocleg.
Za chwile idziemy popatrzeć na morze- jutro zobaczymy je ostatni raz w czasie wyprawy, dalej będzie już tylko Zatoka Gdańska...