Z deszczem, słońcem, w stronę brzegu tęczy po garniec złota
Niedziela, 14 października 2012 | dodano:14.10.2012
Km: | 44.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:55 | km/h: | 22.96 |
Pr. maks.: | 39.10 | Temperatura: | 12.0 | Rower: | cross trans pacific |
Najpierw było słońce, potem spadł deszcz, wreszcie pojawiła się tęcza. Taka słabiutka, ale zawsze. Ucieszyłam sie, bo ten garniec złota bardzo by mi się przydał. Wiem, wiem- pieniadze szczęścia nie dają, ale ułatwiają życie i pozwalają rozwiązywać przyziemne problemy, o czym przekonałam się dziś rano. Moja Najstarsza zadzwoniła ze Szczecina i dramatycznym głosem głosem oznajmiła, że lodówka się zepsuła. Ja na to, że już przelewam pieniążki i nich ida kupić nową ( i tak oto swoją nagrodą dyrektora cieszyłam się całe dwa dni- było jej dokładnie tyle, ile dzieci za lodówkę zapłaciły)
Oczywiście tęcza zgasła nim do jej krańca dotarłam.
Potem dojechałam do Kusina, gdzie stoi to:
Poczekałam chwilę w nadziei, że może jakiś Don Kichote sie napatoczy. Niestety rycerze wyginęli, więc ruszyłam dalej- samotna Dulcynea.
Dojechałam do latarni morskiej w Niechorzu, ale nie podjeżdżałam, coby się bardziej nie zdołować- bo skoro nie ma rycerzy, to i księcia, żeby mnie z wieży uratować też nie ma. Na morzem pstryknęłam coś dla Was:
I do domu wróciłam.
A tam w drzwiach się z moim królewiczem minęłam, co na działkę właśnie wyjeżdżał...
Oczywiście tęcza zgasła nim do jej krańca dotarłam.
Potem dojechałam do Kusina, gdzie stoi to:
Poczekałam chwilę w nadziei, że może jakiś Don Kichote sie napatoczy. Niestety rycerze wyginęli, więc ruszyłam dalej- samotna Dulcynea.
Dojechałam do latarni morskiej w Niechorzu, ale nie podjeżdżałam, coby się bardziej nie zdołować- bo skoro nie ma rycerzy, to i księcia, żeby mnie z wieży uratować też nie ma. Na morzem pstryknęłam coś dla Was:
I do domu wróciłam.
A tam w drzwiach się z moim królewiczem minęłam, co na działkę właśnie wyjeżdżał...
komentarze
Ciekawa traska, niezły dystans i całkiem fajna średnia :) Pozdrówka :)
jeremiks - 08:14 poniedziałek, 15 października 2012 | linkuj
Taki garniec złota na krańcu tęczy...., oj przydałby się, przydał :)
rowerzystka - 21:44 niedziela, 14 października 2012 | linkuj
Najważniejsze , że jeździłaś, bo ja wcale- wyprawiałam swojego " Don Kichota" uf......... dobrze, że pojechał , trochę spokoju w domu
mimoza15 - 21:01 niedziela, 14 października 2012 | linkuj
Dzielna Dulcyneo...a tak chusteczką z latarni niechorskiej pomachać to nie mogłaś? Nie jeden Don Kichot przygnałby w te pędy . Albo chociaż Sancho Pansę wysłał, co by tęczę przytrzymał :)
prim8 - 17:42 niedziela, 14 października 2012 | linkuj
Czy królewicz był na działkę konno pogalopował był ... ?
pozdrawiam Jurek57 - 16:36 niedziela, 14 października 2012 | linkuj
Komentuj
pozdrawiam Jurek57 - 16:36 niedziela, 14 października 2012 | linkuj