Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2012
Dystans całkowity: | 326.80 km (w terenie 17.00 km; 5.20%) |
Czas w ruchu: | 15:57 |
Średnia prędkość: | 19.71 km/h |
Maksymalna prędkość: | 39.10 km/h |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 25.14 km i 1h 19m |
Więcej statystyk |
W przerwie między deszczami
Niedziela, 7 października 2012 | dodano:07.10.2012
Km: | 27.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:16 | km/h: | 21.55 |
Pr. maks.: | 30.00 | Temperatura: | 12.0 | Rower: | cross trans pacific |
Miało już się dzisiaj rozpogodzić i rzeczywiście poranek zapowiadał całkiem ładną niedzielę, niestety nim ugotowałam obiad zrobiło sie południe a potem spadł deszcz. Gdy już straciłam nadzieję, deszcz ustał. Wykorzystałam więc moment i wyskoczyłam na swoją stałą trasę w stronę Cerkwicy. Wiatr jednak dawał sie we znaki, więc skręciłam w Czaplinie, potem Zacisze, Otok, Górzyca i Trzebiatów. I dopiero teraz, gdy już siedzę w domu słońce wyszło i zachodzi czerwono.szkoda, że nie pokręciłam się jeszcze troszkę, było by kilka cudnie kiczowatych fotek. A tak zrobię tylko jedną- z balkonu.
Co dnia jesienniej...
Sobota, 6 października 2012 | dodano:06.10.2012
Km: | 30.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 22.50 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 13.0 | Rower: | cross trans pacific |
Każdy kolejny dzień jest coraz jesienniejszy. O poranku jest jeszcze ciemnawo, a potem niewiele zostaje dnia, by pojeździć. Zatem pozostaje monotonne kręcenie do pracy. Wczoraj zmokłam i walczyłam z wiatrem.
A dziś byłam na działce. Jeszcze mam fasolkę szparagową- będzie jutro obiad.I kwiaty jesiennie kwitną, i jabłek bez liku na drzewie ( w tym tygodniu bedziemy zrywac, by przechować na zimę).
A dziś byłam na działce. Jeszcze mam fasolkę szparagową- będzie jutro obiad.I kwiaty jesiennie kwitną, i jabłek bez liku na drzewie ( w tym tygodniu bedziemy zrywac, by przechować na zimę).
"Lato w butelki rozlane..."
Środa, 3 października 2012 | dodano:04.10.2012
Km: | 12.00 | Km teren: | 12.00 | Czas: | 00:40 | km/h: | 18.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 18.0 | Rower: | cross trans pacific |
Korzystając z jeszcze pięnej pogody pojechałysmy z Najstarszą nazbierać "darów jesieni". W planach był czarny bez. Pojechałyśmy więc na tereny poligonowe na Chełmie Gryfickim. Zamiast bzu wróciłyśmy do domu z pełnymi plecakami kwaśnych, zdziczałych jabłek. Należało zatem pojechać jeszcze raz, w odwrotnym kierunku ( znów terenami wojskowymi- tym razem wzdłuż torów kolejowych w kierunku mostów na Redze i Młynówce), by wreszcie na ów czarny bez trafić, no i się udało. W dodatku trafiłyśmy na fatnastyczne maliny. W efekcie wieczór spędziłam w kuchni robiąc przetwory. Mniam.