pracowe
Sobota, 25 maja 2013 | dodano:25.05.2013
Km: | 18.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:55 | km/h: | 19.64 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Rower: | cross trans pacific |
Tydzień był raczej z tych dziwnych... Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Mnie wydarzyła się długa podróż pociągiem, perypetie szkolne i ogromne zmęczenie. W pracy rowerem byłam trzy razy...
A co czytam?rozmówki kobiece
A co czytam?rozmówki kobiece
Rewal z mężem
Niedziela, 19 maja 2013 | dodano:19.05.2013
Km: | 50.70 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 02:30 | km/h: | 20.28 |
Pr. maks.: | 37.80 | Temperatura: | 17.0 | Rower: | cross trans pacific |
Po wczorajszej wyprawie z Ivoncją i Hopferem, dziś pojechałam nad może z mężem mym własnym. Nawet się bardzo nie opierał, ba nawet ładnie prowadził. Jechało się zatem świetnie, bo za mężem się schowałam i silny wiatr nie był mi straszny.


Trasa dosyć tradycyjna- do Rewala przez Cerkwicę, a powrót przez Niechorze i Pogorzelicę.
Zachaczyliśmy jeszcz o działkę, bo obiecałam Gui zupę z chwastów, a potem na kawę do Nowielic do teściów zajechaliśmy.
Pięknie było:)
A relacja na rozmówkach .


Trasa dosyć tradycyjna- do Rewala przez Cerkwicę, a powrót przez Niechorze i Pogorzelicę.
Zachaczyliśmy jeszcz o działkę, bo obiecałam Gui zupę z chwastów, a potem na kawę do Nowielic do teściów zajechaliśmy.
Pięknie było:)
A relacja na rozmówkach .
Nadmorski laicik w dobrym towarzystwie
Sobota, 18 maja 2013 | dodano:18.05.2013
Km: | 77.50 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 04:30 | km/h: | 17.22 |
Pr. maks.: | 43.00 | Temperatura: | 32.0 | Rower: | cross trans pacific |
Gdy wczoraj wieczorem odczytałam wiadomość od Ivoncji, nie namyślałam się ani chwili, szybko doszłyśmy do porozumienia w sprawie trasy wycieczki.
O 8.40 czekałam na Ivoncję i Hopfena na dworcu PKP w Trzebiatowie. Ruszyliśmy niespiesznie do Pogorzelicy, potem Niechorze- krótki postój pod latarnią morską i pamiakowa fotka ( zdjęcia będą pewnie u Ivoncji), potem Rewal, krótka wizyta w Śliwinie i powrót do Rewala. Tam zjedliśmy pyszne ciasto, wypiliśmy kawę i pokręciliśmy się wokół "wielorybów".
Dalej dotarliśmy klifem do Trzęsacza. Potem Pobierowo i Łukęcin, gdzie rozstałam się z moimi towarzyszamii i już główną drogą przez Cerkwicę dojechałam do domu. Jechało się świetnie, choć wracałam pod wiatr-i całe szczęście, że wiało, bo inaczej usmażyłabym się na rozgrzanej asfaltowej patelni. ( a i tak pozbyłam się chyba resztek tłuszczu...)




PS. Jak widać nic nie zapowiadało burzy, która właśnie szaleje nad Trzebiatowem...
O 8.40 czekałam na Ivoncję i Hopfena na dworcu PKP w Trzebiatowie. Ruszyliśmy niespiesznie do Pogorzelicy, potem Niechorze- krótki postój pod latarnią morską i pamiakowa fotka ( zdjęcia będą pewnie u Ivoncji), potem Rewal, krótka wizyta w Śliwinie i powrót do Rewala. Tam zjedliśmy pyszne ciasto, wypiliśmy kawę i pokręciliśmy się wokół "wielorybów".
Dalej dotarliśmy klifem do Trzęsacza. Potem Pobierowo i Łukęcin, gdzie rozstałam się z moimi towarzyszamii i już główną drogą przez Cerkwicę dojechałam do domu. Jechało się świetnie, choć wracałam pod wiatr-i całe szczęście, że wiało, bo inaczej usmażyłabym się na rozgrzanej asfaltowej patelni. ( a i tak pozbyłam się chyba resztek tłuszczu...)




PS. Jak widać nic nie zapowiadało burzy, która właśnie szaleje nad Trzebiatowem...
Na egzamin
Wtorek, 14 maja 2013 | dodano:15.05.2013
Km: | 39.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:55 | km/h: | 20.35 |
Pr. maks.: | 28.50 | Temperatura: | Rower: | cross trans pacific |
Maturzyści pocą się na egzaminach a ja... ja słucham tego, co mają do powiedzenia.
Po skończonych lekcjach wsiadłam na rowerek i pojechałam egzaminować maturzystów. Jechało się średnio, bo choć słonko cudnie świeciło, to wiatr wiał mocno i oczywiście prosto w twarz. Dyrektor zaprzyjaźnionego liceum na mój widok spytała z przerażeniem w głosie: Czy ty tak przyjechałaś na egzamin? A gdzie garsonka?
Za kilka minut już uspokojony przyglądał się nienagannej czarnej sukni i szpikom, które wiozłam w sakwie, by godnie reprezentować szkołę.
Powrót wieczorkiem już bez wiatru i z mniejszym ruchem.
Nie lubię głównej drogi do Gryfic właśnie z powodu ruchu i braku pobocza. Miałam jednak za mało czasu, by wybrać ulubioną trasę przez Gąbin lub przez Cerkwicę. Jadąc zauważyłam, ze zaraz za Trzebiatowem wyrósł ... nowy wiatrak (teraz nie będę musiała pod Lędzin jechać, by Dulcyneę udawać ;)), a w miejscu, gdzie jeszcze rok temu żółciły się łany rzepaku, teraz rośnie... las. No może nie las, a lasek, lasiątko wysokości 10-15 cm. Za kilkanaście lat będzie to pewnie kilka hektarów pięknego młodego lasu.
Po skończonych lekcjach wsiadłam na rowerek i pojechałam egzaminować maturzystów. Jechało się średnio, bo choć słonko cudnie świeciło, to wiatr wiał mocno i oczywiście prosto w twarz. Dyrektor zaprzyjaźnionego liceum na mój widok spytała z przerażeniem w głosie: Czy ty tak przyjechałaś na egzamin? A gdzie garsonka?
Za kilka minut już uspokojony przyglądał się nienagannej czarnej sukni i szpikom, które wiozłam w sakwie, by godnie reprezentować szkołę.
Powrót wieczorkiem już bez wiatru i z mniejszym ruchem.
Nie lubię głównej drogi do Gryfic właśnie z powodu ruchu i braku pobocza. Miałam jednak za mało czasu, by wybrać ulubioną trasę przez Gąbin lub przez Cerkwicę. Jadąc zauważyłam, ze zaraz za Trzebiatowem wyrósł ... nowy wiatrak (teraz nie będę musiała pod Lędzin jechać, by Dulcyneę udawać ;)), a w miejscu, gdzie jeszcze rok temu żółciły się łany rzepaku, teraz rośnie... las. No może nie las, a lasek, lasiątko wysokości 10-15 cm. Za kilkanaście lat będzie to pewnie kilka hektarów pięknego młodego lasu.
Po szczaw
Niedziela, 12 maja 2013 | dodano:12.05.2013
Km: | 9.50 | Km teren: | 3.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Rower: | cross trans pacific |
Wiosna, więc czas zielonych zup nadszedł... Zielone zupy mam dwie- szczawiową i krem z chwastów. Jutro będzie szczawiowa, a i na krem z pokrzyw i lebiody przyjdzie czas...
Nad Bałtyk- jak zawsze:)
Niedziela, 12 maja 2013 | dodano:12.05.2013
Km: | 43.00 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 01:55 | km/h: | 22.43 |
Pr. maks.: | 38.30 | Temperatura: | 18.0 | Rower: | cross trans pacific |
Oj, już dawno nie była nad Bałtykiem, jakieś trzy tygodnie...Trzeba więc odwiedzić morze. Trasa jak zwykle- Cerkwica, Karnice, Lędzin, Niechorze, Pogorzelica, Trzebiatów. Rzepak o dziwo już zakwitł, choć wydawało się to prawie niemożliwe, jest jednak mocno przetrzebiony.
Niestety nad Bałtykiem są już turyści, więc nastęny wyjazd albo wcześnie rano (tzn. o 5.00) albo trzeba będzie jakos przeżyć te tłumy.
Dzis zdjęcia z portu w Niechorzu, bo właśnie wpłynęły kutry.




Niestety nad Bałtykiem są już turyści, więc nastęny wyjazd albo wcześnie rano (tzn. o 5.00) albo trzeba będzie jakos przeżyć te tłumy.
Dzis zdjęcia z portu w Niechorzu, bo właśnie wpłynęły kutry.





rodzinny festyn
Sobota, 11 maja 2013 | dodano:15.05.2013
Km: | 3.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Rower: | cross trans pacific |
W maju organizujemy rodzinny festyn zwany "Majówką z Dwójką" ( dwójka to nasza szkoła). W tym roku jedną z atrakcji była możliwość przejechania rowerowego toru przeszkód. Należało jednak dostarczyć szkolne rowery i to zadanie zostało mi przydzielone. Zabrałam zatem dzieciaki na rowerach i przejechaliśmy sobie przez miasto. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie okazało się, ze jeden rower był niesprawny. Ech...
Na szczęście jakoś dojechaliśmy, a o majówce piszę na blogu: rozmówki kobiece

Na szczęście jakoś dojechaliśmy, a o majówce piszę na blogu: rozmówki kobiece


Z tygodnia
Piątek, 10 maja 2013 | dodano:12.05.2013
Km: | 34.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:30 | km/h: | 22.67 |
Pr. maks.: | 33.00 | Temperatura: | Rower: | cross trans pacific |
Praca, praca, praca i raz działka... wszystko w koło kwitnie... jakby chciało narobić stracony czas.






Góra św. Anny
Sobota, 4 maja 2013 | dodano:04.05.2013
Km: | 132.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:45 | km/h: | 19.63 |
Pr. maks.: | 44.50 | Temperatura: | 15.0 | Rower: | cross trans pacific |
Pomysł wyjazdu na Anaberg pojawił się gdzieś w zimie. Początkowo rodzina patrzyła na nas z powątpiewaniem, ale jesteśmy z bratem uparci i jeżeli sobie coś zaplanujemy, to tak ma być. Nie przestraszyła nas mgła ani mżawka. Po pierwszej godzinie mieliśmy mokre buty. A potem pogoda z minuty na minutę była ładniejsza. Nim dotarliśmy do Góry św. Anny świeciło słońce.
Wybraliśmy się z Krzyżkowic przez Szymocice, Kuźnię Raciborską, Stare Koźle, Dziergowice, Bierawę, Raszową i Leśnicę.
Początkowo nie było żadnych widoków. Dopiero za Raszową zaczęła nam najaczyć Święta Góra.
Brat był niezmiernie zdziwiony wielkością cementowni w Zdzieszowicach.
Od Leśnicy rozpoczęliśmy morolne pięcie pod górę. Zatrzymaliśmy się na chwilę przy muzeum czyny powstańczego.


Gdy stanęiśmy pod bazyliką na szczycie odczuliśmy dumę.



Potem chwila w bazylice, obiad w restauracji i powrót.
Zjechaliśmy jeszcze pod Pomnik Czynu Powstańczego, bo bez obejrzenia tego miejsca wycieczka byłaby nieważna ( lda nas Ślązaków Góra św. Anny jest bardzo ważna)

Powrót tą samą drogą, ale tym razem w dużo lepszej pogodzie, więc i parę zdjęć pstryknęłam.

W Dziergowicach nie tylko można pdglądać bociany w internecie, ale także podziwiać czarne łabędzie.
Wybraliśmy się z Krzyżkowic przez Szymocice, Kuźnię Raciborską, Stare Koźle, Dziergowice, Bierawę, Raszową i Leśnicę.
Początkowo nie było żadnych widoków. Dopiero za Raszową zaczęła nam najaczyć Święta Góra.
Brat był niezmiernie zdziwiony wielkością cementowni w Zdzieszowicach.
Od Leśnicy rozpoczęliśmy morolne pięcie pod górę. Zatrzymaliśmy się na chwilę przy muzeum czyny powstańczego.


Gdy stanęiśmy pod bazyliką na szczycie odczuliśmy dumę.



Potem chwila w bazylice, obiad w restauracji i powrót.
Zjechaliśmy jeszcze pod Pomnik Czynu Powstańczego, bo bez obejrzenia tego miejsca wycieczka byłaby nieważna ( lda nas Ślązaków Góra św. Anny jest bardzo ważna)

Powrót tą samą drogą, ale tym razem w dużo lepszej pogodzie, więc i parę zdjęć pstryknęłam.

W Dziergowicach nie tylko można pdglądać bociany w internecie, ale także podziwiać czarne łabędzie.
Śladami historii
Środa, 1 maja 2013 | dodano:02.05.2013
Km: | 35.00 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 01:55 | km/h: | 18.26 |
Pr. maks.: | 39.00 | Temperatura: | Rower: | cross trans pacific |
Korzystając z pobytu u brata wybrałam się w pewnego rodzaju podróż sentymentalną , w miejsca związane z moim dzieciństwem, młodością, ale także historią regionu- wszak to 2/3 maja 1921r rozpoczęło się III Powstanie Śląskie.
Wyruszyłam z Krzyżkowic przez Pszów,obok kopalni Anna,

potem zatrzymałam się przy barokowym sanktuarium Matki Boskiej Uśmiechniętej

(chciałam zrobić zdjęcie niezwykłemu portretowi Madonny, ale niestety ołtarz był w remoncie). Za to znalazłam w internecie to: wnętrze bazyliki
Następnie przez Kokoszyce dojechałam do Wodzisławia- to tam uczyłam się przez 4 lata liceum.


Z Wodzisławia miałam jechać do Radlina, ale coś mnie podkusiło, by skręcić do lasu i nie wiedzieć czemu znalazłam się w Marklowicach. Potem juz bez niespodzianek dojechałam do Radlina.


Przejechałam obok kopalni Marcel, z którą związana jest historia mojej rodziny - tu pracowali dziadkowie, babcia i tata.

W Biertułtowach zatrzymałam się przy fontannie. Dawniej wyglądała zupełnie inaczej. Nad jej brzegiem usytuowany był pomnik Matki Polki z trojgiem dzieci. Przy nowej też jest Matka Polka, ale znacznie nowocześniejsza (z obiema mogłabym się utożsamić, ale ta nowa nawet mnie przypomina- jest równie szczupła i ma troje dzieci;)


Kolejnym etapem wycieczki byl mój dom rodzinny i odwiedziny u siostry.

Stamtąd pojechałam pod pomnik powstańców śląskich i na cmentarz, by zapalić znicz na grobie rodziców.

A potem jeszcze pomnik pomordowanych w szybie Reden i Rydułtowy .
W Rydułtowach harcerze szykowali się do uroczystości.
[url=Śląska Rota[/url]
Wyruszyłam z Krzyżkowic przez Pszów,obok kopalni Anna,

potem zatrzymałam się przy barokowym sanktuarium Matki Boskiej Uśmiechniętej

(chciałam zrobić zdjęcie niezwykłemu portretowi Madonny, ale niestety ołtarz był w remoncie). Za to znalazłam w internecie to: wnętrze bazyliki
Następnie przez Kokoszyce dojechałam do Wodzisławia- to tam uczyłam się przez 4 lata liceum.


Z Wodzisławia miałam jechać do Radlina, ale coś mnie podkusiło, by skręcić do lasu i nie wiedzieć czemu znalazłam się w Marklowicach. Potem juz bez niespodzianek dojechałam do Radlina.


Przejechałam obok kopalni Marcel, z którą związana jest historia mojej rodziny - tu pracowali dziadkowie, babcia i tata.

W Biertułtowach zatrzymałam się przy fontannie. Dawniej wyglądała zupełnie inaczej. Nad jej brzegiem usytuowany był pomnik Matki Polki z trojgiem dzieci. Przy nowej też jest Matka Polka, ale znacznie nowocześniejsza (z obiema mogłabym się utożsamić, ale ta nowa nawet mnie przypomina- jest równie szczupła i ma troje dzieci;)


Kolejnym etapem wycieczki byl mój dom rodzinny i odwiedziny u siostry.

Stamtąd pojechałam pod pomnik powstańców śląskich i na cmentarz, by zapalić znicz na grobie rodziców.

A potem jeszcze pomnik pomordowanych w szybie Reden i Rydułtowy .
W Rydułtowach harcerze szykowali się do uroczystości.
[url=Śląska Rota[/url]