Góra św. Anny
Sobota, 4 maja 2013 | dodano:04.05.2013
Km: | 132.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:45 | km/h: | 19.63 |
Pr. maks.: | 44.50 | Temperatura: | 15.0 | Rower: | cross trans pacific |
Pomysł wyjazdu na Anaberg pojawił się gdzieś w zimie. Początkowo rodzina patrzyła na nas z powątpiewaniem, ale jesteśmy z bratem uparci i jeżeli sobie coś zaplanujemy, to tak ma być. Nie przestraszyła nas mgła ani mżawka. Po pierwszej godzinie mieliśmy mokre buty. A potem pogoda z minuty na minutę była ładniejsza. Nim dotarliśmy do Góry św. Anny świeciło słońce.
Wybraliśmy się z Krzyżkowic przez Szymocice, Kuźnię Raciborską, Stare Koźle, Dziergowice, Bierawę, Raszową i Leśnicę.
Początkowo nie było żadnych widoków. Dopiero za Raszową zaczęła nam najaczyć Święta Góra.
Brat był niezmiernie zdziwiony wielkością cementowni w Zdzieszowicach.
Od Leśnicy rozpoczęliśmy morolne pięcie pod górę. Zatrzymaliśmy się na chwilę przy muzeum czyny powstańczego.
Gdy stanęiśmy pod bazyliką na szczycie odczuliśmy dumę.
Potem chwila w bazylice, obiad w restauracji i powrót.
Zjechaliśmy jeszcze pod Pomnik Czynu Powstańczego, bo bez obejrzenia tego miejsca wycieczka byłaby nieważna ( lda nas Ślązaków Góra św. Anny jest bardzo ważna)
Powrót tą samą drogą, ale tym razem w dużo lepszej pogodzie, więc i parę zdjęć pstryknęłam.
W Dziergowicach nie tylko można pdglądać bociany w internecie, ale także podziwiać czarne łabędzie.
Wybraliśmy się z Krzyżkowic przez Szymocice, Kuźnię Raciborską, Stare Koźle, Dziergowice, Bierawę, Raszową i Leśnicę.
Początkowo nie było żadnych widoków. Dopiero za Raszową zaczęła nam najaczyć Święta Góra.
Brat był niezmiernie zdziwiony wielkością cementowni w Zdzieszowicach.
Od Leśnicy rozpoczęliśmy morolne pięcie pod górę. Zatrzymaliśmy się na chwilę przy muzeum czyny powstańczego.
Gdy stanęiśmy pod bazyliką na szczycie odczuliśmy dumę.
Potem chwila w bazylice, obiad w restauracji i powrót.
Zjechaliśmy jeszcze pod Pomnik Czynu Powstańczego, bo bez obejrzenia tego miejsca wycieczka byłaby nieważna ( lda nas Ślązaków Góra św. Anny jest bardzo ważna)
Powrót tą samą drogą, ale tym razem w dużo lepszej pogodzie, więc i parę zdjęć pstryknęłam.
W Dziergowicach nie tylko można pdglądać bociany w internecie, ale także podziwiać czarne łabędzie.
komentarze
No no, kilometraż imponujący a przy tym jeszcze zwiedzanie...
Czarne łabędzie- nie lada gratka! ivoncja - 16:23 niedziela, 5 maja 2013 | linkuj
Czarne łabędzie- nie lada gratka! ivoncja - 16:23 niedziela, 5 maja 2013 | linkuj
dystans , że ho ho....... no i piękna średnia jak na górki .
Czarnych łabędzi na żywo nie widziałam mimoza15 - 18:30 sobota, 4 maja 2013 | linkuj
Czarnych łabędzi na żywo nie widziałam mimoza15 - 18:30 sobota, 4 maja 2013 | linkuj
Ja pamietam moj drugi maraton rowerowy w zyciu w okolicach gory sw. Anny. Fajne tereny i wspomnienia. Pozdrawiam
Vampire - 18:24 sobota, 4 maja 2013 | linkuj
Komentuj