Porankowo i nie tylko
Piątek, 6 lipca 2012 | dodano:06.07.2012
Km: | 25.00 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 18.75 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 25.0 | Rower: | cross trans pacific |
Najpierw o poranku z Najstarszą w ulubionym kierunku na Cerkwicę, potem do pracy, a po południu jeszcze powalczyć z chwastami na działce. Tempo spokojniutkie, bom wczoraj zaliczyła cudną glebę i niektóe części ciała bolały mnie bardziej niż powinny.
A do poczytania tu: rozmówki
A do poczytania tu: rozmówki
Pomykając po mieście
Czwartek, 5 lipca 2012 | dodano:05.07.2012
Km: | 35.00 | Km teren: | 4.00 | Czas: | 01:50 | km/h: | 19.09 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Rower: | cross trans pacific |
W czasie wakacji rower jest jedynym sensownym środkiem lokomocji w moim miasteczku. I tak pomykam sobie na trasie praca -dom, do tego jakieś zakupy, dowieźć obiad córci na Basztę, na działeczkę.
A na działeczce chwasty rosną i kwiatki, i porzeczki trzeba obrać...
Wieczorami zaś filcuję kwiatki.
A na działeczce chwasty rosną i kwiatki, i porzeczki trzeba obrać...
Wieczorami zaś filcuję kwiatki.

Sadlenko
Środa, 4 lipca 2012 | dodano:04.07.2012
Km: | 17.00 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 01:10 | km/h: | 14.57 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 18.0 | Rower: | cross trans pacific |
Najstarsza zdecydowała sie dziś na malowniczą trasę do Sadlenka. Wytrzęsło nas na bruku nieziemsko, ale świat o poranku jest wyjątkowo piękny. Najstarsza miała potrzebę nazbierania ziół na pokaz i do zawieszenia w Baszcie, więc po drodze zbierałyśmy dziurawiec, a potem nacięła lubczyku, lebiodki i szczypioru na naszej działce. Drogi, nawet te nad morze o 6 rano sa puste i przyjazne, więc kręciłyśmy sobie w spokoju gadając jak najęte. To jedyny czas, by pogadać, potem obie pędzimy do pracy.
O poranku
Wtorek, 3 lipca 2012 | dodano:03.07.2012
Km: | 20.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 15.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 16.0 | Rower: | cross trans pacific |
Jeszcze w czasie trwania roku szkolnego Gui wymyśliła, ze będziemy kręcić o poranku do Cerkwicy, aby z wprawy nie wypaść. Jednak dziś rano nawet oka nie otworzyła, gdy przed szóstą weszłam do pokoju. Dobrze, że mam dwie córki, bo Najstarsza oko otworzyła i nawet z pościeli się zwlekła. I tak pojechałyśmy sobie spacerowym tempem Najstarszej do naszego kamienia przed Cerkwicą. Po drodze nazbierałyśmy rumianków, coby Basztę Kaszaną, na której moja Najstarsza za atrakcję turystyczną robi , przyozdobić.
A jak wygląda Najstarsza i co robi:
rozmówki kobiece
A jak wygląda Najstarsza i co robi:
rozmówki kobiece
Mrzeżyno
Poniedziałek, 2 lipca 2012 | dodano:03.07.2012
Km: | 26.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 19.50 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Rower: | cross trans pacific |
Po pracy na rowerek z Gui. Miało być słońce, plaża i szum morza. Tak bardzo potrzebuję tego relaksującego szumu...
Niestety zrobiło się pochmurno i chłodno, więc był tylko rzut oka na Bałtyk i powrót do domu.
Niestety zrobiło się pochmurno i chłodno, więc był tylko rzut oka na Bałtyk i powrót do domu.
Gorzowski Maraton Rowerowy
Sobota, 30 czerwca 2012 | dodano:02.07.2012
Km: | 80.60 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:42 | km/h: | 21.78 |
Pr. maks.: | 39.20 | Temperatura: | 24.0 | Rower: | cross trans pacific |
Sobotni poranek przywitał nas rześkim poburzowym powietrzem. Z radością więc ruszyłyśmy na trasę, która biegła malowniczymi wioskami okolic Kłodawy i Barlinka. Część trasy poprowadzono krajową trójką, jednak ruch nie był zbyt duży i jechało się wyśmienicie. Nie bez znaczenia było towarzystwo. Tym razem w grupie startowej znalazły się 4 dziewczyny, więc przynajmniej na początku jechałyśmy w czwórkę, później jedna nam się oderwała i do mety dojechałyśmy we trzy.
Wyjazd był mi bardzo potrzebny, po trudach roku szkolnego taka eskapada, totalne wyłączenie myślenia o pracy i obowiazkach pozwoliła mi odpocząć.
Pogoda dopisała- na początku padał drobny deszcz, potem było pochmurnie i dosyć ciepło. Wiatru prawie wcale. Zdążyłyśmy dojechać do mety przed upałem, na który skarżyli się długodystansowcy.
Dystans spisany z licznika, bo ten podany oficjalnie był o 3 km krótszy.

Więcej zdjęć pewnie będzie u Gui, jak się już ogarnie:)
Wyjazd był mi bardzo potrzebny, po trudach roku szkolnego taka eskapada, totalne wyłączenie myślenia o pracy i obowiazkach pozwoliła mi odpocząć.
Pogoda dopisała- na początku padał drobny deszcz, potem było pochmurnie i dosyć ciepło. Wiatru prawie wcale. Zdążyłyśmy dojechać do mety przed upałem, na który skarżyli się długodystansowcy.
Dystans spisany z licznika, bo ten podany oficjalnie był o 3 km krótszy.

Więcej zdjęć pewnie będzie u Gui, jak się już ogarnie:)
To już jest konieeeccc....
Czwartek, 28 czerwca 2012 | dodano:28.06.2012
Km: | 30.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 22.50 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Rower: | cross trans pacific |
">To już jest koniec
Śpiewałam całą drogę do pracy. Jeszcze tylko jutrzejsza akademia, świadectwa, kwiatki i... dzieci rozpoczną wakacje. Od poniedziałku szkoła będzie cicha i pusta. To znaczy nie zupełnie pusta, bo będę ja, sekretarka, sprzątaczki i goście schroniska młodzieżowego. Może i ktoś z Was do naszego schroniska zawita?
Lubię , gdy szkoła jest pełna życia i gwaru, ale po 10 miesiącach ciszę się, że znów będzie w niej taki niesamowity spokój...
Śpiewałam całą drogę do pracy. Jeszcze tylko jutrzejsza akademia, świadectwa, kwiatki i... dzieci rozpoczną wakacje. Od poniedziałku szkoła będzie cicha i pusta. To znaczy nie zupełnie pusta, bo będę ja, sekretarka, sprzątaczki i goście schroniska młodzieżowego. Może i ktoś z Was do naszego schroniska zawita?
Lubię , gdy szkoła jest pełna życia i gwaru, ale po 10 miesiącach ciszę się, że znów będzie w niej taki niesamowity spokój...
Gryfice
Niedziela, 24 czerwca 2012 | dodano:24.06.2012
Km: | 40.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:00 | km/h: | 20.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 22.0 | Rower: | cross trans pacific |
Tym razem się udało. Raniutko wstałam, przygotowałam rodzince śniadanie, wypiłam kawę z Gui i ruszyłam przed siebie. Najpierw do Gryfic, a stamtąd do Cerkwicy i Trzebiatowa. Zrobiłam trasę, którą planowałam w czoraj, tylko w odwrotnym kierunku.
Mały być Gryfice, a wyszło... jak zwykle...
Sobota, 23 czerwca 2012 | dodano:23.06.2012
Km: | 26.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:30 | km/h: | 17.33 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 22.0 | Rower: | cross trans pacific |
Piszę pracę dyplomową, piszę.... czytam jakieś opracowania i książki... dysleksja wychodzi mi bokiem... Czas na rower. Wyskakuję na swoją ulubioną drogę do Cerkiwcy, jeszcze wcześnie, więc pokręcę do Gryfic (wiatr w twarz). Przed Cerkwicą zauważam wielką, czarną chmurę, z której pewnie w Gryficach już leje...
Skręcam do Trzeszyna i uciekając przed chmurą, jadę do domu.
Niby nie jestem z cukru, ale do końca roku tylko tydzień i żadne przeziębienie nie jest mi potrzebne...
A po drodze kwiaty ... jak przy każdej drodze...

o parku miniatur w Niechorzu w naszych rozmówkach
Skręcam do Trzeszyna i uciekając przed chmurą, jadę do domu.
Niby nie jestem z cukru, ale do końca roku tylko tydzień i żadne przeziębienie nie jest mi potrzebne...
A po drodze kwiaty ... jak przy każdej drodze...

o parku miniatur w Niechorzu w naszych rozmówkach
A było tak pięknie
Poniedziałek, 18 czerwca 2012 | dodano:19.06.2012
Km: | 23.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 17.25 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 28.0 | Rower: | cross trans pacific |
Upalne popołudnie, więc ledwo wpadłam do domu z pracy wskoczyłyśmy w stroje kąpielowe i dalej nad Bałtyk. Wiatr pchał nas nad morze tak, ze po 20 minutach byłysmy na plaży.

Woda była spokojna, pozbawiona fal. Wczasowiczów jeszcze niewielu, więc i gwaru brak.

Cisza... Można się zapomnieć, na moment zapomniałam, ze to jeszcze nie urlop a do końca roku szkolnego zostały jeszcze dwa najtrudniejsze tygodnie.

W porcie szalony internauta biegał z laptopem w poszukiwaniu pola ( w porcie mamy hot spot).
Apotem pod wiatr do domu. W połowie drogi alarmujący telefon:
- Mamo mam duży kłopot, dachowałem. Nic mi nie jest. Żyję. Przyjedź.
Nagle przestało wiać, a ja włączyłam drugi bieg. Nie wiem, jak dotarłam do domu, jak udało mi się otworzyć garaż (ten, co go otwierać nie umiem) i dojechałam do miejsca wypadku. Mój syn z miną zbitego psa stał przy rozbitym autku.
Dziecko całe, tylko auto przedstawia widok żałosny (dziecko też z tym smutkiem i poczuciem winy).
Dzwonię po lawetę. Niestety zaczyna się burza i musimy czekać. Szczere pole, kilka drzew i nawałnica, która przewala się nad naszymi głowami.

Wreszcie ulewa ustaje i nadjeżdża upragniona pomoc. Autko ląduje w garażu, a ja wreszcie w domu.
Nikomu nie zyczę takich emocji.
">Niebieski młyn, Marek Grechuta

Woda była spokojna, pozbawiona fal. Wczasowiczów jeszcze niewielu, więc i gwaru brak.

Cisza... Można się zapomnieć, na moment zapomniałam, ze to jeszcze nie urlop a do końca roku szkolnego zostały jeszcze dwa najtrudniejsze tygodnie.

W porcie szalony internauta biegał z laptopem w poszukiwaniu pola ( w porcie mamy hot spot).
Apotem pod wiatr do domu. W połowie drogi alarmujący telefon:
- Mamo mam duży kłopot, dachowałem. Nic mi nie jest. Żyję. Przyjedź.
Nagle przestało wiać, a ja włączyłam drugi bieg. Nie wiem, jak dotarłam do domu, jak udało mi się otworzyć garaż (ten, co go otwierać nie umiem) i dojechałam do miejsca wypadku. Mój syn z miną zbitego psa stał przy rozbitym autku.
Dziecko całe, tylko auto przedstawia widok żałosny (dziecko też z tym smutkiem i poczuciem winy).
Dzwonię po lawetę. Niestety zaczyna się burza i musimy czekać. Szczere pole, kilka drzew i nawałnica, która przewala się nad naszymi głowami.

Wreszcie ulewa ustaje i nadjeżdża upragniona pomoc. Autko ląduje w garażu, a ja wreszcie w domu.
Nikomu nie zyczę takich emocji.
">Niebieski młyn, Marek Grechuta