Mały być Gryfice, a wyszło... jak zwykle...
Sobota, 23 czerwca 2012 | dodano:23.06.2012
Km: | 26.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:30 | km/h: | 17.33 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 22.0 | Rower: | cross trans pacific |
Piszę pracę dyplomową, piszę.... czytam jakieś opracowania i książki... dysleksja wychodzi mi bokiem... Czas na rower. Wyskakuję na swoją ulubioną drogę do Cerkiwcy, jeszcze wcześnie, więc pokręcę do Gryfic (wiatr w twarz). Przed Cerkwicą zauważam wielką, czarną chmurę, z której pewnie w Gryficach już leje...
Skręcam do Trzeszyna i uciekając przed chmurą, jadę do domu.
Niby nie jestem z cukru, ale do końca roku tylko tydzień i żadne przeziębienie nie jest mi potrzebne...
A po drodze kwiaty ... jak przy każdej drodze...
o parku miniatur w Niechorzu w naszych rozmówkach
Skręcam do Trzeszyna i uciekając przed chmurą, jadę do domu.
Niby nie jestem z cukru, ale do końca roku tylko tydzień i żadne przeziębienie nie jest mi potrzebne...
A po drodze kwiaty ... jak przy każdej drodze...
o parku miniatur w Niechorzu w naszych rozmówkach