Wpisy archiwalne w kategorii
Nad Bałtyk
Dystans całkowity: | 6288.36 km (w terenie 284.00 km; 4.52%) |
Czas w ruchu: | 299:27 |
Średnia prędkość: | 21.00 km/h |
Maksymalna prędkość: | 49.70 km/h |
Suma podjazdów: | 8985 m |
Suma kalorii: | 32234 kcal |
Liczba aktywności: | 99 |
Średnio na aktywność: | 63.52 km i 3h 01m |
Więcej statystyk |
Rewal Bike Maraton w Niechorzu
Poniedziałek, 23 czerwca 2014 | dodano:23.06.2014Kategoria maraton, Nad Bałtyk
Km: | 152.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:27 | km/h: | 23.57 |
Pr. maks.: | 45.00 | Temperatura: | 15.0 | Rower: | trek 7.3 |
A co? Byłam, przejechałam. Przeciągnęłam swoje córki. Ponoć niezły był nas pociąg, ale chyba była to wąskotorówka. Zwłaszcza ta ciuchcia na początku ;)
Wrażenia oczywiście na blogu rozmówki kobiece
Wrażenia oczywiście na blogu rozmówki kobiece
Do Pobierowa
Czwartek, 19 czerwca 2014 | dodano:19.06.2014Kategoria Nad Bałtyk
Km: | 60.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:50 | km/h: | 21.35 |
Pr. maks.: | 38.50 | Temperatura: | 15.0 | Rower: | trek 7.3 |
Przedmaratonowa wycieczka z Gui. Podjadłyśmy poziomek, sprawdziły jakość oznakowania maratonu. Było świetnie, choć wietrznie.
Opis na rozmówkach
Opis na rozmówkach
Z wizytą w magicznym ogrodzie
Poniedziałek, 9 czerwca 2014 | dodano:09.06.2014Kategoria Nad Bałtyk
Km: | 140.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:25 | km/h: | 21.82 |
Pr. maks.: | 41.00 | Temperatura: | 35.0 | Rower: | trek 7.3 |
Korzystając z pięknej pogody, zaplanowałyśmy ze Słowianką wspólny wypad. Do Nowogardu jechałyśmy razem. Przerwę zaplanowałyśmy w magicznym ogrodzie przyjaciółki
U przyjaciółki zjadłyśmy obiad, po którym Słowianka ruszyła do Szczecina, a ja przez Kamień Pomorski i Pobierowo wróciłam do domu.
W Trzęsaczu sprawdziłam temperaturę wody- zimna.
Znad morza wracałam przy akompaniamencie pomruków burzy, która ciągnęła znad Bałtyku i w środku nocy dotarła do Trzebiatowa, gdy ja już bezpiecznie spałam :)
U przyjaciółki zjadłyśmy obiad, po którym Słowianka ruszyła do Szczecina, a ja przez Kamień Pomorski i Pobierowo wróciłam do domu.
W Trzęsaczu sprawdziłam temperaturę wody- zimna.
Znad morza wracałam przy akompaniamencie pomruków burzy, która ciągnęła znad Bałtyku i w środku nocy dotarła do Trzebiatowa, gdy ja już bezpiecznie spałam :)
Na chwilę przed zachodem
Niedziela, 8 czerwca 2014 | dodano:08.06.2014Kategoria Na mężowskim kole, Nad Bałtyk
Km: | 80.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:22 | km/h: | 23.76 |
Pr. maks.: | 35.00 | Temperatura: | 18.0 | Rower: | trek 7.3 |
Tym razem na Bałtyk pojechaliśmy w troje. W ostatniej chwili do wycieczki dołączył Ślubny. Słowianka testowała cieńsze opony, ale trochę przy tym marudziła.
Droga niosła sama i gdyby nie jęki z końca kolumny (zwolnij, zwolnij) to zamiast wycieczki wyszedłby trening :)
Jechało się pięknie. Nim się obejrzeliśmy minęliśmy Kamień Pomorski i Dziwnówek. W Trzęsaczu zatrzymaliśmy się na gofry i herbatę. Ślubny zażyczył sobie jednak konkretu i zjadł rybkę ( a potem jęczał, że ma kolkę)
Zrobiło się chłodno, więc nie doczekaliśmy zachodu słońca.
Od Trzęsacza jechałyśmy same, bo Ślubny musiał już wlec się swoim tempem.
Zachód słońca obserwowałyśmy za Zapolicami.
Droga niosła sama i gdyby nie jęki z końca kolumny (zwolnij, zwolnij) to zamiast wycieczki wyszedłby trening :)
Jechało się pięknie. Nim się obejrzeliśmy minęliśmy Kamień Pomorski i Dziwnówek. W Trzęsaczu zatrzymaliśmy się na gofry i herbatę. Ślubny zażyczył sobie jednak konkretu i zjadł rybkę ( a potem jęczał, że ma kolkę)
Zrobiło się chłodno, więc nie doczekaliśmy zachodu słońca.
Od Trzęsacza jechałyśmy same, bo Ślubny musiał już wlec się swoim tempem.
Zachód słońca obserwowałyśmy za Zapolicami.
Przed siebie
Niedziela, 1 czerwca 2014 | dodano:01.06.2014Kategoria Nad Bałtyk
Km: | 120.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:27 | km/h: | 22.02 |
Pr. maks.: | 41.00 | Temperatura: | 15.0 | Rower: | trek 7.3 |
Wyjechałam z Trzebiatowa, gdy tylko zjadłam wczesny obiad, a zza chmur zaczęło wyglądać słońce. Założyłam sobie kolejna setkę w tym roku. Ruszyłam w stronę Kołobrzegu. Jednak nie jak zazwyczaj przez Mrzeżyno, tylko przez Gołańcz ( Mrzeżyno zostawiłam na powrót, żeby w Nowielicach do teściów na ciasto wstąpić i przez chwilę poczuć się dzieckiem) Przed Bezprawem wjechałam na ścieżkę rowerową poprowadzoną dawnym nasypem kolejowym i dotarłam nią do skrzyżowania przed Gościnem. Dalej pojechałam do Dygowa. Po drodze podziwiałam pola i kwitnące łąki. Na chwilę zatrzymałam się na moście nad Parsętą.
Jechało mi się podejrzanie dobrze. Okazało się, że wiatr, który miał być północno-wschodni był... północno- zachodni. Dotarłam aż do Dobrzycy, ale nie zajeżdżałam do ogrodów Hortulus, bo zwiedzanie ich ma sens z kimś, by dzielić się zachwytem. A ja już raz tam byłam o podobnej porze.
O tym jaki jest kierunek wiatru boleśnie przekonałam się zaraz za Dobrzycą, gdy znalazłam się na krajówce. Na szczęście tym otwartym terenem narażona na wiatr i samochody jechałam tylko kilka kilometrów, gdyż szybko skręciłam do Ustronia Morskiego, gdzie zaplanowałam sobie przerwę.
Usiadłam w ulubionej cukierni (lubię ją, bo mają stojak rowerowy) i po zasileniu akumulatorków zeszłam na chwilę na plażę.
Ponieważ wyszło słońce, było tu już sporo ludzi. Nie miało sensu sterczeć tu dłużej.
Skręciłam w promenadę nadmorską. Wiem, że na mojej szosówce wyglądam na tej ścieżce rowerowej niczym pirania w stawie z karpiami. Nie potrafię jednak odmówić sobie przyjemności jazdy wzdłuż plaży, mając po jednej stronie Bałtyk, po drugiej mokradła i łąki. Jej zaletą jest jeszcze i to, że biegnie w obniżeniu i wiatr nie jest tu tak uciążliwy.
Przed Kołobrzegiem zachowywałam się jednak trochę jak Furia Gburia zganiając z wąskiej w tym miejscu drogi rowerowej łażących po niej pieszych- obok mają szeroki chodnik.
Szybko wydostałam się z Kołobrzegu, popełniając dwa wykroczenia- najpierw jechałam pod prąd , śmiejąc się przy tym ze stojących w korku aut. (policję też minęłam, ale oni mieli ważniejsze sprawy niż upominanie zielonej rowerzystki). Drugim wykroczeniem był przejazd przez remontowany most, remont trwa już dosyć długo i zazwyczaj mijałam go, przejeżdżając przez centrum miasta. Tym razem przyjrzałam się, co robią kołobrzeżanie i zrobiłam to samo- przelazłam przez dziurę w płocie, przeszłam po moście kolejowym i kolejną dziura dotarłam do drogi. Potem było już prosto- ścieżką rowerowa do Rogowa, a stamtąd do Nowielic, gdzie teściowa czekała z ciastem. Zjadłam, wypiłam herbatę, poplotkowałam i pojechałam do domu.
Jechało mi się podejrzanie dobrze. Okazało się, że wiatr, który miał być północno-wschodni był... północno- zachodni. Dotarłam aż do Dobrzycy, ale nie zajeżdżałam do ogrodów Hortulus, bo zwiedzanie ich ma sens z kimś, by dzielić się zachwytem. A ja już raz tam byłam o podobnej porze.
O tym jaki jest kierunek wiatru boleśnie przekonałam się zaraz za Dobrzycą, gdy znalazłam się na krajówce. Na szczęście tym otwartym terenem narażona na wiatr i samochody jechałam tylko kilka kilometrów, gdyż szybko skręciłam do Ustronia Morskiego, gdzie zaplanowałam sobie przerwę.
Usiadłam w ulubionej cukierni (lubię ją, bo mają stojak rowerowy) i po zasileniu akumulatorków zeszłam na chwilę na plażę.
Ponieważ wyszło słońce, było tu już sporo ludzi. Nie miało sensu sterczeć tu dłużej.
Skręciłam w promenadę nadmorską. Wiem, że na mojej szosówce wyglądam na tej ścieżce rowerowej niczym pirania w stawie z karpiami. Nie potrafię jednak odmówić sobie przyjemności jazdy wzdłuż plaży, mając po jednej stronie Bałtyk, po drugiej mokradła i łąki. Jej zaletą jest jeszcze i to, że biegnie w obniżeniu i wiatr nie jest tu tak uciążliwy.
Przed Kołobrzegiem zachowywałam się jednak trochę jak Furia Gburia zganiając z wąskiej w tym miejscu drogi rowerowej łażących po niej pieszych- obok mają szeroki chodnik.
Szybko wydostałam się z Kołobrzegu, popełniając dwa wykroczenia- najpierw jechałam pod prąd , śmiejąc się przy tym ze stojących w korku aut. (policję też minęłam, ale oni mieli ważniejsze sprawy niż upominanie zielonej rowerzystki). Drugim wykroczeniem był przejazd przez remontowany most, remont trwa już dosyć długo i zazwyczaj mijałam go, przejeżdżając przez centrum miasta. Tym razem przyjrzałam się, co robią kołobrzeżanie i zrobiłam to samo- przelazłam przez dziurę w płocie, przeszłam po moście kolejowym i kolejną dziura dotarłam do drogi. Potem było już prosto- ścieżką rowerowa do Rogowa, a stamtąd do Nowielic, gdzie teściowa czekała z ciastem. Zjadłam, wypiłam herbatę, poplotkowałam i pojechałam do domu.
Nad Bałtyk?
Sobota, 31 maja 2014 | dodano:01.06.2014Kategoria Nad Bałtyk
Km: | 43.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:53 | km/h: | 23.20 |
Pr. maks.: | 39.40 | Temperatura: | 10.0 | Rower: | trek 7.3 |
Brakowało mi Bałtyku. Wiedziałam, że jeśli tylko zdążę z wszystkim obowiązkami sobotnimi, to pojadę. Miałam nadzieję na zachód słońca. Niestety niebo zachmurzyło sie i tylko łuna wskazywało, gdzie zachodzi ognista kula.
Na chwilę przed zachodem
Wtorek, 20 maja 2014 | dodano:21.05.2014Kategoria Nad Bałtyk
Km: | 61.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:30 | km/h: | 24.40 |
Pr. maks.: | 41.00 | Temperatura: | 16.0 | Rower: | trek 7.3 |
Dzień był długi i pracowity. Siedzenie przed komputerem w pracy, zebranie z rodzicami... gdy wreszcie po 10 godzinach w szkole wyrwałam się do domu, wiedziałam, że muszę zaczerpnąć powietrza, a że pogoda cudna- konieczny Bałtyk. Pojechałam do Pobierowa, a Bałtykiem witałam się w Niechorzu.
Cudności....
Cudności....
Przed zachodem słońca...
Piątek, 16 maja 2014 | dodano:16.05.2014Kategoria Nad Bałtyk
Km: | 26.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:14 | km/h: | 21.08 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Rower: | trek 7.3 |
Pierwszy piękny dzień od dawna. Trzeba było wykorzystać. Pojechałam do Mrzeżyna i wróci łam po zachodzie :)
Nad Bałtyk?
Sobota, 19 kwietnia 2014 | dodano:19.04.2014Kategoria Nad Bałtyk
Km: | 33.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:40 | km/h: | 20.10 |
Pr. maks.: | 34.00 | Temperatura: | 10.0 | Rower: | trek 7.3 |
Miało być ciepło i przyjemnie. Zdradliwy termometr pokazywał ponad 20 stopni. Wystarczyło jednak tylko opuścić bezpieczne mury, by stanąć oko w oko z silnym, lodowatym północnym wiatrem. Na Bałtyku fala. Zimno, ale tak pięknie, ze zapierało dech w piersiach... Chyba nigdy nie pozbędę się wzruszenia na widok morza.
Usiadłam na piasku. Zapatrzyłam się w fale. Wyciszona, uspokojona, z jakąś dziwną pewnością, że wszystko jest na swoim miejscu wróciłam do domu.
I takiego wyciszenia i pewności, że jesteśmy tu i teraz we właściwym miejscu i czasie życze Wam na te Święta.
Poszukać tego, co zagubione...
Piątek, 18 kwietnia 2014 | dodano:18.04.2014Kategoria Nad Bałtyk
Km: | 50.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:10 | km/h: | 23.08 |
Pr. maks.: | 38.70 | Temperatura: | 7.0 | Rower: | trek 7.3 |
Wiem, większość pań domu pewnie przy garach siedzi, a ja musiałam nad Bałtyk. Wierzę, ze w końcu odnajdę to, co zagubiłam wiele lat temu. To dobry czas na szukanie i odnajdywanie...
A żeby nie było, że do Świąt się nie szykuję:
Rozmówki kobiece
A żeby nie było, że do Świąt się nie szykuję:
Rozmówki kobiece