Na chwilę przed zachodem
Niedziela, 8 czerwca 2014 | dodano:08.06.2014Kategoria Na mężowskim kole, Nad Bałtyk
Km: | 80.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:22 | km/h: | 23.76 |
Pr. maks.: | 35.00 | Temperatura: | 18.0 | Rower: | trek 7.3 |
Tym razem na Bałtyk pojechaliśmy w troje. W ostatniej chwili do wycieczki dołączył Ślubny. Słowianka testowała cieńsze opony, ale trochę przy tym marudziła.
Droga niosła sama i gdyby nie jęki z końca kolumny (zwolnij, zwolnij) to zamiast wycieczki wyszedłby trening :)
Jechało się pięknie. Nim się obejrzeliśmy minęliśmy Kamień Pomorski i Dziwnówek. W Trzęsaczu zatrzymaliśmy się na gofry i herbatę. Ślubny zażyczył sobie jednak konkretu i zjadł rybkę ( a potem jęczał, że ma kolkę)
Zrobiło się chłodno, więc nie doczekaliśmy zachodu słońca.
Od Trzęsacza jechałyśmy same, bo Ślubny musiał już wlec się swoim tempem.
Zachód słońca obserwowałyśmy za Zapolicami.
Droga niosła sama i gdyby nie jęki z końca kolumny (zwolnij, zwolnij) to zamiast wycieczki wyszedłby trening :)
Jechało się pięknie. Nim się obejrzeliśmy minęliśmy Kamień Pomorski i Dziwnówek. W Trzęsaczu zatrzymaliśmy się na gofry i herbatę. Ślubny zażyczył sobie jednak konkretu i zjadł rybkę ( a potem jęczał, że ma kolkę)
Zrobiło się chłodno, więc nie doczekaliśmy zachodu słońca.
Od Trzęsacza jechałyśmy same, bo Ślubny musiał już wlec się swoim tempem.
Zachód słońca obserwowałyśmy za Zapolicami.