Unieście
Poniedziałek, 15 sierpnia 2011 | dodano:15.08.2011
Km: | 35.80 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 02:05 | km/h: | 17.18 |
Pr. maks.: | 27.70 | Temperatura: | 18.0 | Rower: | avantgarde comfort edition |
Powoli wyczerpują się nam nieodkryte trasy wokół Trzebiatowa, trzeba więc sięgać dalej. Dzis kontynuowałyśmy jazdę międzynarodowa dziesiątką "Bike the Baltic"
. Tym razem wysiadłyśmy z pociągu w Tymieniu i przed Gąski, Mielno dotarłyśmy do Unieścia. W mijanych miejscowościach tłok był tak niesamowity, że nawet samochody jechały z zawrotną prędkością 10 km/h, a piesi włazili pod każde możliwe koło. Mam wrażenie, że ludzie wyjeżdżając na wczasy wyłączają swoje mózgi.
W Chłopach minęłyśmy kamień z napisem 16 południk, a w Unieściu obejrzałyśmy przystań rybacką.


Z Unieścia, śmiejąc się z uwięzionych w korkach kierowców śmignęłyśmy do Mścic, skąd pociąg zabrał nas do domu. Miła wycieczka.

W Chłopach minęłyśmy kamień z napisem 16 południk, a w Unieściu obejrzałyśmy przystań rybacką.


Z Unieścia, śmiejąc się z uwięzionych w korkach kierowców śmignęłyśmy do Mścic, skąd pociąg zabrał nas do domu. Miła wycieczka.
Fort Rogowo
Niedziela, 14 sierpnia 2011 | dodano:14.08.2011
Km: | 34.97 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 01:57 | km/h: | 17.93 |
Pr. maks.: | 32.40 | Temperatura: | 24.0 | Rower: | avantgarde comfort edition |
Na mapie swoich rowerowych wycieczek po okolicy odkryłam kolejne ciekawe miejsce. To Fort Rogowo. O tym muzeum lotnictwa w starym hangarze stało się głośno w zeszłym roku, kiedy to grupa zapaleńców zaczęła propagować swoje hobby. W muzeum znajdziemy kilka starych samolotów, części maszyn wyłowione z pobliskiego jeziora Resko Przymorskie (które służyło Niemcom jako lotnisko). Dzisiaj na terenie przy muzeum odbywał się zlot starych samochodów, co sprawiało, ze pobyt tam był wyjątkowo atrakcyjny.

" title="Fort Rogowo" width="600" height="291" />
Muzeum miało być tylko krótkim przystankiem- wybierałyśmy się do Dźwirzyna i dalej "szlakiem słonecznym" niestety dla Młodej wycieczka skończyła się przebiciem dętki i przymusowym powrotem do domu samochodem (ślubny przyjechał, acz niechętnie i zabrał nieszczęśliwą ofiarę stłuczonej butelki). Ja już bez humoru wróciłam do domu przez Roby i Gorzysław.

Fort Rogowo© akacja68
Muzeum miało być tylko krótkim przystankiem- wybierałyśmy się do Dźwirzyna i dalej "szlakiem słonecznym" niestety dla Młodej wycieczka skończyła się przebiciem dętki i przymusowym powrotem do domu samochodem (ślubny przyjechał, acz niechętnie i zabrał nieszczęśliwą ofiarę stłuczonej butelki). Ja już bez humoru wróciłam do domu przez Roby i Gorzysław.
Cerkwica
Sobota, 13 sierpnia 2011 | dodano:13.08.2011
Km: | 20.95 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:06 | km/h: | 19.05 |
Pr. maks.: | 38.90 | Temperatura: | 23.0 | Rower: | avantgarde comfort edition |
Gdy mam niewiele czasu, kręcę ulubioną trasę do Cerkwicy i z powrotem. Dziś, jak ws bolywodzkim filmie: "czasem słońce, czasem deszcz".
Uciekając przed nawałnicą
Piątek, 5 sierpnia 2011 | dodano:05.08.2011
Km: | 24.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:10 | km/h: | 20.91 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 25.0 | Rower: | avantgarde comfort edition |
Takiego tempa to dawno nie miałam. Nic nike zapowiadało, że krótki wypad do Mrzeżyna zamieni się w wyścig z czasem. Najpierw w Trzebuszu spadł mi łańcuch, potem obserwowałam z niepokojem nadciągające chmury. Na szczęście na trasie Trzebusz Mrzeżyno "złapałam"traktor i ukryłam się w jego "tunelu powietrznym". W efekcie jechało się szybko i bez wysiłku (tylko spaliny śmierdziały). Chmury dopadły mnie w Mrzeżynie, ale nawałnicę przeczekałam u rodziny. Powrót miał być spokojny, ale nie był. Deszcz zaczął padać w połowie drogi, ale prawdziwa ulewa rozpoczęła się dopiero, gdy chowałam rower.
Przyjemna eskapada;)
Przyjemna eskapada;)
Do Pustkowa
Wtorek, 2 sierpnia 2011 | dodano:04.08.2011
Km: | 52.00 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 03:17 | km/h: | 15.84 |
Pr. maks.: | 42.60 | Temperatura: | 25.0 | Rower: | avantgarde comfort edition |
Kilka dni ładnej pogody sprzyja rowerowaniu. Dlatego razem z Guitarową wybrałyśmy się w odwiedziny do znajomych odpoczywających w Pustkowiu. Wyjechałyśmy moją ulubioną trasą na Kamień Pomorski. W Cerkwicy skręciłyśmy do Karnic ( tym razem bez postoju przy Studzience św. Ottona, bo ileż można) . Dalej leśna drogą do Dreżewa. W pałacowym parku w Dreżewie podziwiałyśmy unikatowe drzewa ( park zaniedbany tragicznie- miłorzębu japońskiego szukałyśmy 10 minut) . Następnie polna drogą pojechałyśmy do Pustkowa, gdzie znajomi przywitali nas z radością. Powrót do Trzebiatowa trasą nadmorską przez Trzęsacz, Rewal, Niechorze ( trzecia latarnia morska w tym roku), Pogorzelicę (rozebrali tory wąskotorówki. Prace remontowe idą pełna parą), Konarzewo.
Nareszcie górki
Środa, 27 lipca 2011 | dodano:04.08.2011
Km: | 5.00 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 00:35 | km/h: | 8.57 |
Pr. maks.: | 45.00 | Temperatura: | Rower: | avantgarde comfort edition |
Trasa króciutka, ale wyczerpująca. U nas "na Ferszlu" mówi się, że dojechałam do górnego asfaltu. Czyli asfaltowej drogi leśnej poniżej Dłużca w Górach Izerskich. Potem pokręciła się po nim trochę i zjechałam z górki prosto do domku.
Pętla po Pogórzu Izerskim
Wtorek, 26 lipca 2011 | dodano:04.08.2011
Km: | 35.00 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 01:55 | km/h: | 18.26 |
Pr. maks.: | 44.00 | Temperatura: | 20.0 | Rower: | avantgarde comfort edition |
W czasie urlopu warto zwiedzić co nieco. Wybrałam się zatem na trochę nostalgiczną wyprawę (kiedyś podobną trasę przeszłam pieszo). Wyjechałyśmy z Guitarową o poranku z Gierczyna z górki na pazurki. Potem przez Mlądz i Rebiszów nad Stawy Rębiszowskie.

Stamtąd lasem do Zamku Gryf. Niestety, odkąd jest to "teren prywatny" ruiny są niedostępne dla turystów. Najbardziej boli fakt, że nic się tam nie dzieje.
Z Proszówki kolejna góreczka i zjazd w dół do Gryfowa. Chciałyśmy w mieście wypić kawę, ale niestety byłyśmy zbyt wcześnie i kawiarnia była nieczynna.
Następnym etapem było już Jezioro Złotnickie. Najpierw mozolne pedałowanie na wzniesienie, by potem karkołomnym zjazdem przez wykroty, kamienie, strumyczki i zerwane mostki znaleźć się przed kładką nad Jeziorem Złotnickim.
Tu czekała mnie trudna decyzja, gdyż jako osoba z lękiem przestrzeni panicznie boję się kładem i wiszących mostów. Nie miałam jednak innego wyjścia jak pokonać lęk i przejechać.

Znad jeziora pojechałyśmy przez Wieżę do Mirska, gdzie w maleńkiej cukierence można wypić doskonałą kawę i zjeść najlepsze kremowe ciasto w naprawdę przystępnej cenie.
Ostatni etap wycieczki to Krobica, skąd ku uciesze Guitarowej zostałyśmy odstawione do domu samochodem (zmorą Małej jest podjazd po górkę- 2 km).

Stamtąd lasem do Zamku Gryf. Niestety, odkąd jest to "teren prywatny" ruiny są niedostępne dla turystów. Najbardziej boli fakt, że nic się tam nie dzieje.
Z Proszówki kolejna góreczka i zjazd w dół do Gryfowa. Chciałyśmy w mieście wypić kawę, ale niestety byłyśmy zbyt wcześnie i kawiarnia była nieczynna.
Następnym etapem było już Jezioro Złotnickie. Najpierw mozolne pedałowanie na wzniesienie, by potem karkołomnym zjazdem przez wykroty, kamienie, strumyczki i zerwane mostki znaleźć się przed kładką nad Jeziorem Złotnickim.
Tu czekała mnie trudna decyzja, gdyż jako osoba z lękiem przestrzeni panicznie boję się kładem i wiszących mostów. Nie miałam jednak innego wyjścia jak pokonać lęk i przejechać.

Znad jeziora pojechałyśmy przez Wieżę do Mirska, gdzie w maleńkiej cukierence można wypić doskonałą kawę i zjeść najlepsze kremowe ciasto w naprawdę przystępnej cenie.
Ostatni etap wycieczki to Krobica, skąd ku uciesze Guitarowej zostałyśmy odstawione do domu samochodem (zmorą Małej jest podjazd po górkę- 2 km).
Do Mirska na kawę
Poniedziałek, 18 lipca 2011 | dodano:04.08.2011
Km: | 15.00 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 01:10 | km/h: | 12.86 |
Pr. maks.: | 40.00 | Temperatura: | Rower: | avantgarde comfort edition |
Rozgrzewka przed większą eskapadą. Z Gierczyna do Mirska obok kopalni kaolinu. Powrót przez Kamień i Orłowice. Najgorsza , jak zwykle, nasz górka.
Między latarniami
Piątek, 8 lipca 2011 | dodano:08.07.2011
Km: | 46.00 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 02:45 | km/h: | 16.73 |
Pr. maks.: | 37.50 | Temperatura: | 24.0 | Rower: | avantgarde comfort edition |
Chcąc uatrakcyjnić wakacje dwom nastolatka zaproponowałam wycieczkę do Dobrzycy i Gąsek.
Wyjechałyśmy pociągiem do Miłogoszczy, skąd ruszyłyśmy pod górkę do Dobrzycy.

Jeżeli ktoś uważa, że nad morzem nie ma wzniesień, to zapraszam do Dobrzycy, kilka razy podjeżdżałyśmy i zjeżdżałyśmy.
W Dobrzycy zwiedziłyśmy ogrody tematyczne Hortulus ( polecam, kto jeszcze nie był), następnie ruszyłyśmy do Gąsek. Tam dziewczyny weszły na latarnię. Ja pilnowałam rowerów ( co tu kryć- mam lęk wysokości).
Z Gąsek trasą rowerową nr 10 (nadbałtycką) zieloną dojechaliśmy do Kołobrzegu. Po drodze minęłyśmy Ustronie Morskie, Sianożęty i lotnisko w Bagiczu.
Trasa jest dosyć dobrze oznakowana, ani razu nie musiałyśmy kluczyć, gorzej z jej umiejscowieniem na dostępnych mapach.
Po dotarciu do Kołobrzegu dziewczyny poszły na molo- ja nie lubię tłoku, potem zjadłyśmy rybkę i dojechałyśmy do latarni morskiej. Tym razem towarzyszyłam dziewczynom, bo latarnia w Kołobrzegu jest niewysoka.

Potem pozostało dojechać do dworca i wrzucić rowery do pociągu.
Było super.
Wyjechałyśmy pociągiem do Miłogoszczy, skąd ruszyłyśmy pod górkę do Dobrzycy.

Jeżeli ktoś uważa, że nad morzem nie ma wzniesień, to zapraszam do Dobrzycy, kilka razy podjeżdżałyśmy i zjeżdżałyśmy.


Trasa jest dosyć dobrze oznakowana, ani razu nie musiałyśmy kluczyć, gorzej z jej umiejscowieniem na dostępnych mapach.
Po dotarciu do Kołobrzegu dziewczyny poszły na molo- ja nie lubię tłoku, potem zjadłyśmy rybkę i dojechałyśmy do latarni morskiej. Tym razem towarzyszyłam dziewczynom, bo latarnia w Kołobrzegu jest niewysoka.

Potem pozostało dojechać do dworca i wrzucić rowery do pociągu.
Było super.
Trzebiatów tam i z powrotem.
Czwartek, 7 lipca 2011 | dodano:07.07.2011
Km: | 17.00 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 00:56 | km/h: | 18.21 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Rower: | avantgarde comfort edition |
Miałam dziś zwariowany dzień. Najpierw oczywiście w pracy, potem do urzędu ( 6 km). W domu okazało się, ze w lodówce tylko światło zostało, więc do Biedronki (3 km). Po powrocie zastałam kartkę od kuriera, ze czeka z paczką, więc znów na rower i do centrum (2 km). Wreszcie po południu stwierdziłam, ze dawno się z ciocią nie widziałam, więc do cioci na kawę (6 km). No i wyszło 17 km.