Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2013
Dystans całkowity: | 540.79 km (w terenie 14.00 km; 2.59%) |
Czas w ruchu: | 27:30 |
Średnia prędkość: | 19.21 km/h |
Maksymalna prędkość: | 44.50 km/h |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 45.07 km i 2h 45m |
Więcej statystyk |
Góra św. Anny
Sobota, 4 maja 2013 | dodano:04.05.2013
Km: | 132.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:45 | km/h: | 19.63 |
Pr. maks.: | 44.50 | Temperatura: | 15.0 | Rower: | cross trans pacific |
Pomysł wyjazdu na Anaberg pojawił się gdzieś w zimie. Początkowo rodzina patrzyła na nas z powątpiewaniem, ale jesteśmy z bratem uparci i jeżeli sobie coś zaplanujemy, to tak ma być. Nie przestraszyła nas mgła ani mżawka. Po pierwszej godzinie mieliśmy mokre buty. A potem pogoda z minuty na minutę była ładniejsza. Nim dotarliśmy do Góry św. Anny świeciło słońce.
Wybraliśmy się z Krzyżkowic przez Szymocice, Kuźnię Raciborską, Stare Koźle, Dziergowice, Bierawę, Raszową i Leśnicę.
Początkowo nie było żadnych widoków. Dopiero za Raszową zaczęła nam najaczyć Święta Góra.
Brat był niezmiernie zdziwiony wielkością cementowni w Zdzieszowicach.
Od Leśnicy rozpoczęliśmy morolne pięcie pod górę. Zatrzymaliśmy się na chwilę przy muzeum czyny powstańczego.
Gdy stanęiśmy pod bazyliką na szczycie odczuliśmy dumę.
Potem chwila w bazylice, obiad w restauracji i powrót.
Zjechaliśmy jeszcze pod Pomnik Czynu Powstańczego, bo bez obejrzenia tego miejsca wycieczka byłaby nieważna ( lda nas Ślązaków Góra św. Anny jest bardzo ważna)
Powrót tą samą drogą, ale tym razem w dużo lepszej pogodzie, więc i parę zdjęć pstryknęłam.
W Dziergowicach nie tylko można pdglądać bociany w internecie, ale także podziwiać czarne łabędzie.
Wybraliśmy się z Krzyżkowic przez Szymocice, Kuźnię Raciborską, Stare Koźle, Dziergowice, Bierawę, Raszową i Leśnicę.
Początkowo nie było żadnych widoków. Dopiero za Raszową zaczęła nam najaczyć Święta Góra.
Brat był niezmiernie zdziwiony wielkością cementowni w Zdzieszowicach.
Od Leśnicy rozpoczęliśmy morolne pięcie pod górę. Zatrzymaliśmy się na chwilę przy muzeum czyny powstańczego.
Gdy stanęiśmy pod bazyliką na szczycie odczuliśmy dumę.
Potem chwila w bazylice, obiad w restauracji i powrót.
Zjechaliśmy jeszcze pod Pomnik Czynu Powstańczego, bo bez obejrzenia tego miejsca wycieczka byłaby nieważna ( lda nas Ślązaków Góra św. Anny jest bardzo ważna)
Powrót tą samą drogą, ale tym razem w dużo lepszej pogodzie, więc i parę zdjęć pstryknęłam.
W Dziergowicach nie tylko można pdglądać bociany w internecie, ale także podziwiać czarne łabędzie.
Śladami historii
Środa, 1 maja 2013 | dodano:02.05.2013
Km: | 35.00 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 01:55 | km/h: | 18.26 |
Pr. maks.: | 39.00 | Temperatura: | Rower: | cross trans pacific |
Korzystając z pobytu u brata wybrałam się w pewnego rodzaju podróż sentymentalną , w miejsca związane z moim dzieciństwem, młodością, ale także historią regionu- wszak to 2/3 maja 1921r rozpoczęło się III Powstanie Śląskie.
Wyruszyłam z Krzyżkowic przez Pszów,obok kopalni Anna,
potem zatrzymałam się przy barokowym sanktuarium Matki Boskiej Uśmiechniętej
(chciałam zrobić zdjęcie niezwykłemu portretowi Madonny, ale niestety ołtarz był w remoncie). Za to znalazłam w internecie to: wnętrze bazyliki
Następnie przez Kokoszyce dojechałam do Wodzisławia- to tam uczyłam się przez 4 lata liceum.
Z Wodzisławia miałam jechać do Radlina, ale coś mnie podkusiło, by skręcić do lasu i nie wiedzieć czemu znalazłam się w Marklowicach. Potem juz bez niespodzianek dojechałam do Radlina.
Przejechałam obok kopalni Marcel, z którą związana jest historia mojej rodziny - tu pracowali dziadkowie, babcia i tata.
W Biertułtowach zatrzymałam się przy fontannie. Dawniej wyglądała zupełnie inaczej. Nad jej brzegiem usytuowany był pomnik Matki Polki z trojgiem dzieci. Przy nowej też jest Matka Polka, ale znacznie nowocześniejsza (z obiema mogłabym się utożsamić, ale ta nowa nawet mnie przypomina- jest równie szczupła i ma troje dzieci;)
Kolejnym etapem wycieczki byl mój dom rodzinny i odwiedziny u siostry.
Stamtąd pojechałam pod pomnik powstańców śląskich i na cmentarz, by zapalić znicz na grobie rodziców.
A potem jeszcze pomnik pomordowanych w szybie Reden i Rydułtowy .
W Rydułtowach harcerze szykowali się do uroczystości.
[url=Śląska Rota[/url]
Wyruszyłam z Krzyżkowic przez Pszów,obok kopalni Anna,
potem zatrzymałam się przy barokowym sanktuarium Matki Boskiej Uśmiechniętej
(chciałam zrobić zdjęcie niezwykłemu portretowi Madonny, ale niestety ołtarz był w remoncie). Za to znalazłam w internecie to: wnętrze bazyliki
Następnie przez Kokoszyce dojechałam do Wodzisławia- to tam uczyłam się przez 4 lata liceum.
Z Wodzisławia miałam jechać do Radlina, ale coś mnie podkusiło, by skręcić do lasu i nie wiedzieć czemu znalazłam się w Marklowicach. Potem juz bez niespodzianek dojechałam do Radlina.
Przejechałam obok kopalni Marcel, z którą związana jest historia mojej rodziny - tu pracowali dziadkowie, babcia i tata.
W Biertułtowach zatrzymałam się przy fontannie. Dawniej wyglądała zupełnie inaczej. Nad jej brzegiem usytuowany był pomnik Matki Polki z trojgiem dzieci. Przy nowej też jest Matka Polka, ale znacznie nowocześniejsza (z obiema mogłabym się utożsamić, ale ta nowa nawet mnie przypomina- jest równie szczupła i ma troje dzieci;)
Kolejnym etapem wycieczki byl mój dom rodzinny i odwiedziny u siostry.
Stamtąd pojechałam pod pomnik powstańców śląskich i na cmentarz, by zapalić znicz na grobie rodziców.
A potem jeszcze pomnik pomordowanych w szybie Reden i Rydułtowy .
W Rydułtowach harcerze szykowali się do uroczystości.
[url=Śląska Rota[/url]