Tam, gdzie skończył się asfalt....
Środa, 17 lipca 2013 | dodano:17.07.2013
Km: | 30.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:35 | km/h: | 19.14 |
Pr. maks.: | 54.00 | Temperatura: | Rower: | trek 7.3 |
Dzisiejsza wycieczka była totalnym szaleństwem. Każda kolejna droga, w którą wjeżdżałam , kończyła się nagle i wdziwny sposób. Najpierw pojechałam do Kłopotnicy i tam, zamiast skręcić do Grudzy pojechałam prosto- wprost do szlabanu przy kopalni bazaltu. Potem , w Grudzy , okazało się, ze drogha do Rębiszowa jest zamknieta z powodu ścinki drzewa. Trzeba było wrócić do Kłopotnicy i do Rębiszowa pojechać inną trasą. Wreszcie w Mlądzu spodobał mi się kawałek asfaltu, który jednak skończył się... na podwórku.
Efekt: zamiast 20 km planowanych zrobiło się... 30.
I jeszcze refleksja... ilekroć jadę przez te izerskie wioseczki, mijam stare kapliczki, krzyże przydrożne (a jest ich tu bardzo dużo)... i za każdym razem zastanawiam się, czy stawiano je by prosić, czy może jednak dziękować...
Efekt: zamiast 20 km planowanych zrobiło się... 30.
I jeszcze refleksja... ilekroć jadę przez te izerskie wioseczki, mijam stare kapliczki, krzyże przydrożne (a jest ich tu bardzo dużo)... i za każdym razem zastanawiam się, czy stawiano je by prosić, czy może jednak dziękować...