Na cmentarz
Piątek, 2 listopada 2012 | dodano:02.11.2012
Km: | 18.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:55 | km/h: | 19.64 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Rower: | cross trans pacific |
Zmarłym pamięć, żywym- zainteresowanie. Takim hasłem mogłabym nazwać swoją dzisiejszą wycieczkę. Z domu brata wybrałam się w ten zaduszkowy dzień na cmentarz, gdzie przy grobach mamy, babć i dziadków umówiłam się z kuzynką i ciocią. Zapaliłyśmy znicze, porozmawiałyśmy, powspominałyśmy. Potem zjadłyśmy pizzę i krewne pojechały na kolejny cmentarz, a ja poodwiedzałam resztę rodziny. Z ojcem pogadałam, opowiedziałam cały rowerowy rok, na mapie pokazałam naszą letnią wyprawę. Siostrę i siostrzenicę przytuliłam, przywitałam się z kolejną ciocią i umówiłam się na kawę jutro.
Zdążyłam między deszczami dojechać do Krzyżkowic, gdzie nocuję. Ubłocona byłam strasznie, bo rower bratowej nie ma błotników.
Za to nie musiałam stać w korkach;)
/
Zdążyłam między deszczami dojechać do Krzyżkowic, gdzie nocuję. Ubłocona byłam strasznie, bo rower bratowej nie ma błotników.
Za to nie musiałam stać w korkach;)
/