Świat o zmroku
Wtorek, 18 września 2012 | dodano:18.09.2012
Km: | 80.30 | Km teren: | 7.00 | Czas: | 04:03 | km/h: | 19.83 |
Pr. maks.: | 33.80 | Temperatura: | 18.0 | Rower: | cross trans pacific |
Świat o zmroku nabiera zupełnie nowego wymiaru. Zapachy staja sie intensywniejsze, a dzwięki wyrazistsze. Słyszysz nie tylko pojedyncze cykady grająće w trawie, ale szum opon na asfalcie, szczekanie wiejskich psów, a nawet warkot samochodu na równoległej do twojej drogi. Tylko wzrok cię zawodzi i mami. Oto z kurzu i pyłu wyłania się fantasmagoryczna zjawa. Ma wiele zółtych oczu, przepstną paszczę i i dziwaczny szeroki ogon. Potwór? Nie traktor obwieszony maszynami roliczymi , orzący spragniona wody piaszczytą glebę. Za nim złowrogo błyskają setki czerwoych oczysk, każde z nich należy do innego wiatraka.Co jakiś czas świat zupełnie ginie- po łąkach ścielą się mgły.
Nawet twoje znajome miasto wyłania się zza kolejnej górki powoli, jakby nie chciało się do ciebie zbliżyć. Nie jest jednolitym skupiskiem domów, jakie znasz z codziennych wędrówek, oto tu i ówdzie pojawia się jaśniejszy punkt, a kościół znajdujacy się w centrum nagle jawi się jako wyalienowana wieża. Nad całym miasteczkiem błyskają czerwone światła. Inwazja obcych? Nie to nowo powstała ferma wiatrowa. Jeszcze sie do niej nie przyzwyczaiłam.
Takze czas rozciąga się i wygina. Droga, zajmująca zawsze pól godziny teraz zdaje sie nie mieć końca, kolejne pagóreczki mnożą się w nieskończoność. I nareszcie masz mnóstwo czasu dla siebie- pól godziny a taki nadmiar.
Cudowny odpoczynek od rzeczywistości. Pół godziny iluzji, czasu czarów.Tylko tyle i aż tyle.
A na poważnie- prosto z pracy pojechałam do Kamienia. W Świerznie czekał na mnie Prim8. Razem ruszyliśmy przez Jatki i Ugory (te wsie naprawdę tak się nazywają!!!!) do Kamienia, gdzie zjedliśmy lody, oczywiście przez całą wycieczkę gadaliśmy, gadaliśmy, gadaliśmy. Potem Jurek odprowadził mnie do tablicy i wróciłam do Trzebiatowa.
Nawet twoje znajome miasto wyłania się zza kolejnej górki powoli, jakby nie chciało się do ciebie zbliżyć. Nie jest jednolitym skupiskiem domów, jakie znasz z codziennych wędrówek, oto tu i ówdzie pojawia się jaśniejszy punkt, a kościół znajdujacy się w centrum nagle jawi się jako wyalienowana wieża. Nad całym miasteczkiem błyskają czerwone światła. Inwazja obcych? Nie to nowo powstała ferma wiatrowa. Jeszcze sie do niej nie przyzwyczaiłam.
Takze czas rozciąga się i wygina. Droga, zajmująca zawsze pól godziny teraz zdaje sie nie mieć końca, kolejne pagóreczki mnożą się w nieskończoność. I nareszcie masz mnóstwo czasu dla siebie- pól godziny a taki nadmiar.
Cudowny odpoczynek od rzeczywistości. Pół godziny iluzji, czasu czarów.Tylko tyle i aż tyle.
A na poważnie- prosto z pracy pojechałam do Kamienia. W Świerznie czekał na mnie Prim8. Razem ruszyliśmy przez Jatki i Ugory (te wsie naprawdę tak się nazywają!!!!) do Kamienia, gdzie zjedliśmy lody, oczywiście przez całą wycieczkę gadaliśmy, gadaliśmy, gadaliśmy. Potem Jurek odprowadził mnie do tablicy i wróciłam do Trzebiatowa.
komentarze
Jak pięknie opisany zmrok:))) A i dystans konkretny.
Pozdrowionka
sikorski33 - 06:43 czwartek, 20 września 2012 | linkuj
Pozdrowionka
sikorski33 - 06:43 czwartek, 20 września 2012 | linkuj
Jutro kupuję lampy w Lidlu i powalczę z wiatrakami i traktorami :).
prim8 - 20:00 wtorek, 18 września 2012 | linkuj
Komentuj