Z tęczą w tle
Czwartek, 6 września 2012 | dodano:06.09.2012
Km: | 22.00 | Km teren: | 4.00 | Czas: | 01:10 | km/h: | 18.86 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 15.0 | Rower: | cross trans pacific |
O poranku wychodzę do pracy. Na północno-zachodnim niebie wita mnie tęcza.
Początkowo jest to niewielki łuk wyłaniający się między czerwonymi dachami domów. Stopniowo rośnie, olbrzymieje, rozrasta się. Gdy wyjeżdżam poza gęstą zabudowę śródmieścia, jest już pełnym monumentalnym półokręgiem, rozpoczynającym się gdzieś na nowielickich łąkach, a kończącym na drodze do Kładkowa. Jej intensywne barwy przyciągają wzrok, zmuszają do zachwytu, do marzeń o wyprawie do krańca tęczy, gdzie zakopano garniec złota.
Ja jednak jadę w odwrotnym kierunku, niestety. Natura przygotowała dla mnie jednak jeszcze jedno zaskoczenie, oto spomiędzy chmur strzela snop promieni słonecznych niczym boski projektor Matki Natury, wyświetlający ów niesamowity spektakl, przymierze słońca z deszczem.
Nim dojeżdżam do pracy, wszystko znika. Robi się szaro, siąpi deszcz, a ja jeszcze kilka godzin myślę o tym, co zobaczyłam.
Wybaczcie ten przydługi opis- właśnie na lekcjach doskonalimy opis jako formę wypowiedzi, a to był wprawka, jaką przygotowałam na tę okoliczność.
A z innej bajki- o tym, co właśnie czytam: Bieguni na "Rozmówkach kobiecych"
Początkowo jest to niewielki łuk wyłaniający się między czerwonymi dachami domów. Stopniowo rośnie, olbrzymieje, rozrasta się. Gdy wyjeżdżam poza gęstą zabudowę śródmieścia, jest już pełnym monumentalnym półokręgiem, rozpoczynającym się gdzieś na nowielickich łąkach, a kończącym na drodze do Kładkowa. Jej intensywne barwy przyciągają wzrok, zmuszają do zachwytu, do marzeń o wyprawie do krańca tęczy, gdzie zakopano garniec złota.
Ja jednak jadę w odwrotnym kierunku, niestety. Natura przygotowała dla mnie jednak jeszcze jedno zaskoczenie, oto spomiędzy chmur strzela snop promieni słonecznych niczym boski projektor Matki Natury, wyświetlający ów niesamowity spektakl, przymierze słońca z deszczem.
Nim dojeżdżam do pracy, wszystko znika. Robi się szaro, siąpi deszcz, a ja jeszcze kilka godzin myślę o tym, co zobaczyłam.
Wybaczcie ten przydługi opis- właśnie na lekcjach doskonalimy opis jako formę wypowiedzi, a to był wprawka, jaką przygotowałam na tę okoliczność.
A z innej bajki- o tym, co właśnie czytam: Bieguni na "Rozmówkach kobiecych"