Nad Bałtyk o zachodzie słońca
Wtorek, 4 września 2012 | dodano:04.09.2012
Km: | 24.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:11 | km/h: | 20.70 |
Pr. maks.: | 33.60 | Temperatura: | 18.0 | Rower: | cross trans pacific |
Gdy już uporałam się z domowymi obowiazkami, czyli ugotowałam wielki gar zupy (będziemy ją jeść chyba ze trzy dni, bo mi się rodzina uszcuzpła- studenci na wakacje wyjeżdżają) , wsiadłam na rower i pojechałam do Mrzeżyna. Mam ciagły niedobór zachodów słońca nad morzem- biecywałam sobie pooglądać je w czasie wyprawy, ale jak już wiadomo- nie udało się.
Dziś zrekompensowałam sobie ten niedobór w całości.
Słońce chowało się powolutku za chmury, woda w Bałtyku jeszcze przyjemna. Można pobrodzić.
Fale uderzały o brzeg...
Zrobiło się nostalgicznie i jakoś tak się zadumałam...
Na chmurach pojawiło się halo, ale nie udało mi się go złapac moim telefonem.
Do portu wpłynął kuter z rybami.
Słońce zaszło za chmury...
Należało wracać. Nad łakami obudziły się wieczorne mgły i leniwie pełzły w stronę drogi...
Chyba nie mogłabym żyć bez bezkresnych pejzaży...
Dziś zrekompensowałam sobie ten niedobór w całości.
Słońce chowało się powolutku za chmury, woda w Bałtyku jeszcze przyjemna. Można pobrodzić.
Fale uderzały o brzeg...
Zrobiło się nostalgicznie i jakoś tak się zadumałam...
Na chmurach pojawiło się halo, ale nie udało mi się go złapac moim telefonem.
Do portu wpłynął kuter z rybami.
Słońce zaszło za chmury...
Należało wracać. Nad łakami obudziły się wieczorne mgły i leniwie pełzły w stronę drogi...
Chyba nie mogłabym żyć bez bezkresnych pejzaży...