Czasem słońce czasem deszcz
Sobota, 9 czerwca 2012 | dodano:09.06.2012
Km: | 42.10 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:00 | km/h: | 21.05 |
Pr. maks.: | 48.00 | Temperatura: | 20.0 | Rower: | cross trans pacific |
Długiego weekendu dalszy ciąg. Słonko świeciło, więc wyskoczyłam do Rewala.
Pojechałam drogą, którą uwielbiam:)
Już za Cerkwicą zmoczył mnie deszcz. Zdążyłam wyschnąć, gdy w Rewalu znów zaczęło padać.
Z tej chmury też na mnie spadł deszcz...
Wyschłam. Tym razem droga przez Lędzin okazała się łaskawa- z wiatrem i bez deszczu.
A w oddali majaczyła latarnia morska w Niechorzu i jakos tak mi się dziwnie na sercu zrobiło... ( niestety na zdjęciu mi nie wyszła:()
A rowerek rzucał cień.
Ostatni deszcz złapał mnie w Zapolicach i ten deszcz (razem z pomrukami burzy) dowiozłam do domu. A w Trzebiatowie słoneczko i "sikawki konne".
Dzielne zastępy strażaków w strojach historycznych walczyły z wyimaginowanym ogniem, lejąc wodę z zabytkowych sikawek.
Pojechałam drogą, którą uwielbiam:)
Już za Cerkwicą zmoczył mnie deszcz. Zdążyłam wyschnąć, gdy w Rewalu znów zaczęło padać.
Z tej chmury też na mnie spadł deszcz...
Wyschłam. Tym razem droga przez Lędzin okazała się łaskawa- z wiatrem i bez deszczu.
A w oddali majaczyła latarnia morska w Niechorzu i jakos tak mi się dziwnie na sercu zrobiło... ( niestety na zdjęciu mi nie wyszła:()
A rowerek rzucał cień.
Ostatni deszcz złapał mnie w Zapolicach i ten deszcz (razem z pomrukami burzy) dowiozłam do domu. A w Trzebiatowie słoneczko i "sikawki konne".
Dzielne zastępy strażaków w strojach historycznych walczyły z wyimaginowanym ogniem, lejąc wodę z zabytkowych sikawek.