Darłówko- Koszalin
Niedziela, 11 września 2011 | dodano:11.09.2011
Km: | 52.00 | Km teren: | 8.00 | Czas: | 03:30 | km/h: | 14.86 |
Pr. maks.: | 25.60 | Temperatura: | 32.0 | Rower: | avantgarde comfort edition |
Drugi dzień wycieczki rozpoczął się przyjemnie. Słońce, niewielki wiaterek, radosny poranek. Nawet nie zauważyłyśmy, gdy minęłyśmy Bobolin i znalazłyśmy się w Dąbkach. Tam opuściłyśmy R10 i ruszyłyśmy leśna drogą do Dąbkowic- polecam to miejsce osobom kochającym ciszę. W Dąbkowicach droga się kończy i dalej aż do Łazów trzeba jechać pustą, dziką, cudną, lekko kamienistą plażą.
W rankingu dzikich plaż drugie miejsce zaraz za Mrzeżynem. ( na wydmach można spotkać mikołajki nadmorskie!)
Przyszło nam trochę rower pchać, ale najgorsze było jeszcze przed nami....
W ten sposób można rzec, że objechałyśmy malownicze jezioro Bukowo. Z Łazów pojechałyśmy na Osieki i Kleszcze. Niestety w Kleszczach musiałyśmy się wrócić, bo dowiedziałyśmy się, że na drodze na Skwierzynkę, którą planowałyśmy jechać, most jest spalony i mogłybyśmy nie przeprawić się przez rzekę Unieść. Wróciłyśmy zatem do Osieku i dalej płytami wokół Jamna dojechałyśmy do Łabusza. Stąd już prosta droga do Koszalina, z tym, że w trzydziestostopniowym upale z silnym wiatrem w twarz i pod górkę.
Przekonałyśmy się przy tym, że Koszalin leży na górce i tylko od strony Mścic można dojechać nie męcząc się zbytnio. Ostatnia część trasy była trudna przede wszystkim dla Młodej, ale dała radę.
W Koszalinie zjadłyśmy obiad w japońskiej knajpce, pokręciły się po mieście. Wreszcie przed 16 wsiadłyśmy do pociągu.
W rankingu dzikich plaż drugie miejsce zaraz za Mrzeżynem. ( na wydmach można spotkać mikołajki nadmorskie!)
Przyszło nam trochę rower pchać, ale najgorsze było jeszcze przed nami....
W ten sposób można rzec, że objechałyśmy malownicze jezioro Bukowo. Z Łazów pojechałyśmy na Osieki i Kleszcze. Niestety w Kleszczach musiałyśmy się wrócić, bo dowiedziałyśmy się, że na drodze na Skwierzynkę, którą planowałyśmy jechać, most jest spalony i mogłybyśmy nie przeprawić się przez rzekę Unieść. Wróciłyśmy zatem do Osieku i dalej płytami wokół Jamna dojechałyśmy do Łabusza. Stąd już prosta droga do Koszalina, z tym, że w trzydziestostopniowym upale z silnym wiatrem w twarz i pod górkę.
Przekonałyśmy się przy tym, że Koszalin leży na górce i tylko od strony Mścic można dojechać nie męcząc się zbytnio. Ostatnia część trasy była trudna przede wszystkim dla Młodej, ale dała radę.
W Koszalinie zjadłyśmy obiad w japońskiej knajpce, pokręciły się po mieście. Wreszcie przed 16 wsiadłyśmy do pociągu.
komentarze
Fajny dwudniowy wypadzik. Ciekawie go opisałaś no i ładne fotki:)
Pozdrawiam sikorski33 - 21:06 piątek, 23 września 2011 | linkuj
Komentuj
Pozdrawiam sikorski33 - 21:06 piątek, 23 września 2011 | linkuj