Na Wolin- 2 dni
Piątek, 19 sierpnia 2011 | dodano:19.08.2011
Km: | 125.48 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 08:00 | km/h: | 15.69 |
Pr. maks.: | 36.00 | Temperatura: | 25.0 | Rower: | avantgarde comfort edition |
Wolin spełnił wszystkie moje oczekiwania i nadzieje.
Wycieczkę rozpoczęłyśmy wczoraj, wsiadając do pociągu w Trzebiatowie. Po trzech godzinach jazdy ( z przesiadką w Goleniowie) znalazłyśmy się w Świnoujściu. Każda z nas miała swój cel. Guitarowa chciała obejrzeć latarnie morskie (od czerwca jest miłośniczką polskich latarni), ja objechać Wolin. Zaczęłyśmy więc od latarni w Świnoujściu. Sama latarnia monumentalna- najwyższa w Polsce- 260 schodów.Widok z góry już mniej zachwycający. Panorama nabrzeża portowego z jego bałaganem, podobny nieporządek pod samą latarnią. Jedynie widok na morze pełna statków, kutrów i barek oraz wiatrak w tle wydawał się rekompensować wysiłek wejścia na szczyt.
Dalej nasza trasa wiodła szlakiem R10 wśród lasów i bagien w towarzystwie miliona komarów. W Międzyzdrojach wyjechałyśmy jak dwie czarownice. Na szczęście gofry w Międzyzdrojach były pyszne.
Kolejnym etapem wyprawy Był Woliński Park Narodowy. Żubry sobie podarowałyśmy, bo oglądałyśmy je kilka lat temu.
Zafascynowały nas za to jeziora, zwłaszcza Czajcze, nad którym wypoczywałyśmy.
W Wisełce zmarnowałyśmy sporo czasu, poszukując w lesie latarni Kikut. Wreszcie nasze poszukiwania zakończyły się sukcesem i między drzewami zamajaczyła ta najwyżej położona latarnia (klif ma w tym miejscu 71 m) Pozostawiłyśmy rowery u stóp klifu i wdrapałyśmy się pod Kikut. (Niestety latarnia nie jest udostępniona do zwiedzania).
Z Wisełki pojechałyśmy do Wolina, gdzie miałyśmy nocleg ( w pierwszym dniu wycieczki pokonałyśmy dystans 55 km).
Drugi dzień przeznaczyłyśmy na powrót do Trzebiatowa. Ruszyłyśmy przez Unin (od którego do Międzywodzia prowadzi wygodna droga rowerowa) do Międzywodzia, dalej przez Dziwnów do Dziwnówka i Pobierowa. Część trasy znów "malowniczą" R10 w błocie. W Pobierowie z ulgą wpadłyśmy na krajową 102 i do Trzebiatowa już bez przeszkód z silnym wiatrem w plecy.
Wycieczkę rozpoczęłyśmy wczoraj, wsiadając do pociągu w Trzebiatowie. Po trzech godzinach jazdy ( z przesiadką w Goleniowie) znalazłyśmy się w Świnoujściu. Każda z nas miała swój cel. Guitarowa chciała obejrzeć latarnie morskie (od czerwca jest miłośniczką polskich latarni), ja objechać Wolin. Zaczęłyśmy więc od latarni w Świnoujściu. Sama latarnia monumentalna- najwyższa w Polsce- 260 schodów.Widok z góry już mniej zachwycający. Panorama nabrzeża portowego z jego bałaganem, podobny nieporządek pod samą latarnią. Jedynie widok na morze pełna statków, kutrów i barek oraz wiatrak w tle wydawał się rekompensować wysiłek wejścia na szczyt.
Dalej nasza trasa wiodła szlakiem R10 wśród lasów i bagien w towarzystwie miliona komarów. W Międzyzdrojach wyjechałyśmy jak dwie czarownice. Na szczęście gofry w Międzyzdrojach były pyszne.
Kolejnym etapem wyprawy Był Woliński Park Narodowy. Żubry sobie podarowałyśmy, bo oglądałyśmy je kilka lat temu.
Zafascynowały nas za to jeziora, zwłaszcza Czajcze, nad którym wypoczywałyśmy.
W Wisełce zmarnowałyśmy sporo czasu, poszukując w lesie latarni Kikut. Wreszcie nasze poszukiwania zakończyły się sukcesem i między drzewami zamajaczyła ta najwyżej położona latarnia (klif ma w tym miejscu 71 m) Pozostawiłyśmy rowery u stóp klifu i wdrapałyśmy się pod Kikut. (Niestety latarnia nie jest udostępniona do zwiedzania).
Z Wisełki pojechałyśmy do Wolina, gdzie miałyśmy nocleg ( w pierwszym dniu wycieczki pokonałyśmy dystans 55 km).
Drugi dzień przeznaczyłyśmy na powrót do Trzebiatowa. Ruszyłyśmy przez Unin (od którego do Międzywodzia prowadzi wygodna droga rowerowa) do Międzywodzia, dalej przez Dziwnów do Dziwnówka i Pobierowa. Część trasy znów "malowniczą" R10 w błocie. W Pobierowie z ulgą wpadłyśmy na krajową 102 i do Trzebiatowa już bez przeszkód z silnym wiatrem w plecy.
komentarze
.......Czytałem z wielkim zainteresowaniem..Jesteście fantastyczne...Pozdrawiam.
Janek Koszalin - 17:41 sobota, 20 sierpnia 2011 | linkuj
Komentuj