o rowerowych bohaterach
Środa, 8 grudnia 2010 | dodano:08.12.2010
Km: | 6.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:25 | km/h: | 14.40 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | -2.0 | Rower: | avantgarde comfort edition |
Jadąc rowerem widzi się więcej. Rano mijam ludzi, dla których rower jest jedynym środkiem lokomocji. Nieraz pokonują ponad 10 km w jedna stronę z wioski, by dotrzeć do pracy i utrzymać swoją rodzinę. Jeżdżą na 30-letnich komunijnych składakach i jeszcze starszych ukrainach. Bez świateł, z łysymi oponami, z rozdartym siodełkiem. To dla nich nieistotne, ważne jest to, że mogą zapewnić byt swojej rodzinie. To są bohaterowie zimy.
Ja o poranku nie mam dylematu, czy dzieci będą miały chleb na śniadanie.Mój dylemat brzmi, czy chce mi się odśnieżyć któryś z samochodów, czy wolę zejść po rower. Jazda rowerem jest rodzajem kaprysu, ekstrawagancji. Już nikogo nie dziwi pani dyrektor, która wpada do pracy w kasku, opatulona szalem, w sportowych butach.
Spódnicę wożę w plecaku, buty na zmianę mam w gabinecie. Po przyjeździe przebieram się i już mogę pełnić swoje obowiązki. Nie jestem bohaterska, jestem jedynie ekstrawagancka.
Ja o poranku nie mam dylematu, czy dzieci będą miały chleb na śniadanie.Mój dylemat brzmi, czy chce mi się odśnieżyć któryś z samochodów, czy wolę zejść po rower. Jazda rowerem jest rodzajem kaprysu, ekstrawagancji. Już nikogo nie dziwi pani dyrektor, która wpada do pracy w kasku, opatulona szalem, w sportowych butach.
Spódnicę wożę w plecaku, buty na zmianę mam w gabinecie. Po przyjeździe przebieram się i już mogę pełnić swoje obowiązki. Nie jestem bohaterska, jestem jedynie ekstrawagancka.
komentarze
Też podziwiam tych ludzi, fajnie że o tym piszesz.
angelino - 08:06 wtorek, 21 grudnia 2010 | linkuj
Akacja68, a może powinnaś spróbować swoich sił jako kurier rowerowy ;)
surf-removed - 00:27 piątek, 10 grudnia 2010 | linkuj
Parę lat temu pewna kobieta codziennie woziła swoje dzieci do szkoły (a i ze szkoły zapewne) - ona na rowerze, a dzieci w przyczepce. Pod górkę (z powrotem z górki rzecz jasna, ale początek dnia taki...), w breji śniegowej, w śniegu lecącym z góry... W ładne, słoneczne i ciepłe dni zapewne też; w upalne czerwcowe nie inaczej. Napisałam o tych śnieżnych, bo akurat wtedy bywała "przyłapana" na owym dowożeniu. Rozmawialiśmy dziś o tym z mężem... I o tych "babcinkach wiejskich", które jak już piasty śnieg sięga, pchają rower, bo przecież dotrzeć muszą...
Też jestem ekstrawagancka.
Dzięki za ten wpis :) alistar - 23:05 środa, 8 grudnia 2010 | linkuj
Komentuj
Też jestem ekstrawagancka.
Dzięki za ten wpis :) alistar - 23:05 środa, 8 grudnia 2010 | linkuj