Nawet, jeśli czasami wydaje się, że jadę bez celu, to ten cel gdzieś jest we mnie. Tkwi głęboko i ujawnia się w trakcie podróży. Dziś ten cel był konkretny. Jechałam, by pomyśleć nad pewnym projektem (ale żeby się nie rozproszyć myśleniem o innych ważnych rzeczach i ideach, ni epojechałam nad Bałtyk- zdjęć nie będzie). 
Dzisiaj pojechałam, aby zbudować sobie obraz słowa "podróż". Wokół tego słowa będzie nadbudowywać się program nauczania języka polskiego w szkole podstawowej. Ale aby taki program mógł powstać,muszę bardzo dokładnie przemyśleć, co i jak chcę dzieciom przekazać, pokazać, jak chcę je poprowadzić, by moje cele i ich cele były podobne.
Chcę zabrać moich uczniów w podróż w głąb literatury, razem z nimi odkrywać piękno ojczystego języka. Chcę, żeby to była ich podróż, ich przeżywanie, ich doświadczenie. A do tego potrzebuję refleksji.
I po nią pojechałam....
Jeżeli macie swoją refleksję o podróży i chcecie się ze mną podzielić- proszę zróbcie to :)